Od przybytku i nadmiaru głowa jednak boli ;) Niby dobrze jest mieć spory wybór glinek i maseczek w saszetkach, ale tak się człowiek głowi czego by tu użyć, że w końcu nie używa niczego.
Dlatego postanowiłam usystematyzować pielęgnację w tej dziedzinie.
Tak więc postanowiłam:
* raz w tygodniu nakładać maseczkę ze spiruliny ( z hydrolatem różanym lub rumiankowym)
* raz w tygodniu nakładać glinkę beloun ( z hydrolatem oczarowym, różanym lub rumiankowym)
* 3 razy w tygodniu nakładać maseczki ze słowami 'nawilżająca' bądź 'odżywcza' w nazwie- powyżej kilka przykładów ulubionych ostatnio maseczek. Te z Eveline i Dermiki lubię już od dawna, maseczka karotenowa to świeże odkrycie (chociaż mam wrażenie, że kiedyś już ją miałam tylko początkowo jej nie doceniłam)
Przez pierwsze dwa tygodnie z moim postanowieniem szło dobrze dobrze, zobaczymy co z tego będzie dalej.
A w Marcu powracam do mojego ulubieńca, czyli żółtej glinki, ale o planie na Marzec napiszę jeszcze za jakiś czas ;)
ambitne postanowienia, trzymam kciuki za wytrwanie w nich ;)
OdpowiedzUsuńa co do maseczek to ja bardzo lubię maseczkę z błota z morza martwego ;)
nie za dużo tego maseczkowania?
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym recenzję na temat glinki beloun (ciekawa jestem czy rzeczywiście oczyszcza) czy znajdzie się na blogu post z takowym tematem ? ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwania. ;)
I jak Ci idzie? :)
OdpowiedzUsuń