Obserwatorzy

wtorek, 28 maja 2013

Zużycia kwietniowe cz.2- Yves Rocher- Hamman, L'orient, Eveline, Tołpa, Cien


16. Alterra,odżywka pszenica&morela- miałam ją dawno, dawno temu jak była świeżutką nowością. Spodobała mi się, ale jakoś zajęta testowaniem nowości zapomniałam o niej, dopiero wieść o wycofaniu mnie obudziła i udało mi się zrobić mały zapas, uffff.

 17.L'orient,odżywka jaśminowa- po olejowaniu albo myciu szamponem z olejami sprawdza się bardzo dobrze. Ale w połączeniu z pierwszym lepszym szamponem już nie zawsze. Zapach na plus. Sama nie wiem co o niej sądzić.

18. Garnier Fructis, odżywka Oleo Repair - zawiera oliwę z oliwek, olej awokado i masło shea. Moje włosy bardzo takie olejowe dodatki lubią. Włosy po jej użyciu były wygładzone, miłe w dotyku. Dobry produkt, ale nie niezastąpiony. Miły zapach.

19.Yves Rocher, balsam odżywczy z olejkiem arganowym i kwiatem pomarańczy - kupiłam podczas zeszłorocznej promocji -50% w sklepie internetowym i trochę sobie zamknięty przeleżał czekając na swój czas. Moje ciało było z nieco bardzo zadowolone, skóra przyjemna w dotyku. Po aplikacji szybko można było się ubrać, a to dla mnie bardzo ważne. 
Konsystencja rzadko, produkt mało wydajny i przy cenie regularnej mało opłacalny. Nie wiem też skąd taki wybór opakowaniu, w przypadku takiej konsystencji dużo bardziej sprawdziłaby się miękka tubka lub opakowanie airless. W składzie olej arganowy, hydrolat pomarańczowy(fajnie spotkać coś nie na zwykłej wodzie a na hydrolacie) itp.
Kupię ponownie, ale zaczekam na jakąś promocję, np. -30%.

20. Cien, kakaowe masło do ciało do skóry suchej- myślałam, że ten produkt nigdy się nie skończy ;) Dobrze działał na skórę, ale ale. Do rozsmarowania potrzeba było chwili i cierpliwości, a na pewno bardzo dobrze wytartego ciała, takie uroki balsamów bogatych w masła. Lepiej było także odczekać małą chwilę z ubraniem się. I opakowanie- porażka! Może w sklepie wygląda zachęcająco, ale jest nie do używania. Bez jakiegoś innego opakowania do przełożenia ani rusz.
Jeśli macie suchą, ściągnięta skórę, której brak emolientów to myślę, że ten produkt może wam pomóc.


 21L'biotica Biovax do włosów suchych i zniszczonych- zanim odkryłam wax z proteinami mlecznymi był najczęściej kupowaną przeze mnie maską L'biotica. Moje włosy lubią miód i olej ze słodkich migdałów, a te właśnie składniki zawarte są w tym produkcie. Włosy są gładkie, śliskie, przyjemne w dotyku, nie przeciążone (chociaż czasem nakładałam przed myciem, ale to ze względu na wygodę; jestem w stanie zmoczyć włosy przed myciem i nałożyć maskę, ale spłukiwania nad wanną już nie lubię, a czasami nie chcę się znowu wchodzić pod prysznic) Kupię, ale najpierw skończę nową maskę z olejami. 

22.Żel aloesowy Calmaloe- najlepszy żel aloesowy jaki miałam. Mogłoby się wydawać, że wszelkie tego typu produkty powinny być bardzo podobne, ale niestety nie są. Mają np różną konsystencję.
Już nie wspomnę o tych, które są tylko zagęszczoną wodą z malutkim dodatkiem koncentratu aloesowego...
Dodatkowo ma w sobie rumianek i coś jeszcze (ale wyleciało mi co) Minusem jest cena (17 euro, więc sporo droższy od innych) i dostępność. Na szczęście mam jeszcze zapasowe opakowanie.
I niech się schowają jakieś wymyślne produkty po opalaniu, nie ma to jednak jak taki żel (brakuje mu jeszcze pantenolu) Filtry stosuję i to konkretne, ale po plażowaniu w południowych krajach moja skóra i tak nie jest najszczęśliwsza na świecie.

23.Eveline, płyn micelarny oczyszczający-  kupiłam go do... wyczyszczenia zafarbowanej torebki (dzieło czarnych jeansów firmy Cubus). Miceli unikałam od jakiegoś czasu, ponieważ większość z nich zawiera sporo gliceryny, a tego moja twarz zdecydowanie nie lubi.
Dobrze zmywa makijaż (mowa o kosmetykach, które nie są wodoodporne), nie powoduje bolesnych wyprysków (co czyniły u mnie niektóre micele), nie podrażnił moich oczu, które od jakiegoś czasu stają się coraz bardziej wrażliwe. Dobry i niedrogi produkt.
A w doczyszczeniu torebki także mi pomógł:P

24.Eveline, płyn micelarny nawilżający- plusy takie same jak w przypadku wersji oczyszczającej. Do tego jeszcze przyjaźniejszy dla mojej cery. Właśnie używam kolejnego opakowania :)

25. Tołpa, dermo face physio, tonik nawilżający - lubię hydrolaty, ale czasem jednak mojej skórze brakuje tych dodatkowych 'bajerów', które zawarte są  w tonikach. Tylko to nie taka prosta sprawa kupić dobry tonik, większość zupełnie się u mnie nie sprawdza. Znowu winna gliceryna. 
Byłam wytrwała w poszukiwaniach i udało się. Znalazłam swój produkt, do którego wracam.
Nie podrażnia, nie ma działania komodogennego. Jest jednym ze składników zestawu ratującego przed mega przesuszeniem skóry. Jest łagodny, koi moją skórę.
Dostępny m.in. w Rossmanach, niestety nie wszystkich.  Co jest sprawą dziwną, bo inny tonik widuje dużo częściej.

 26.Athena's AloeBio50 krem do twarzy - jestem fanką aloesu, lubią go moje włosy, ciało i twarz także. Krem składa się w połowie z aloesu. Do tego jest m.in. alantoina, retinol, kwas hialuronowy.
Nie ma działania komodogennego. Nie trzeba długo odczekiwać z nałożeniem podkładu. 
Skóra po nim jest gładka, nawilżona, nie wzmaga błyszczenia się skóry (a to dla mnie bardzo ważne) To jeden z kremów, który naprawdę daje efekt i sprawia, że twarz wygląda lepiej. 
Wrócę do niego na pewno. Jeszcze doz mnie przestraszył, bo produkt był jakiś czas niedostępny.

27.Best, krem do cery trądzikowej- niby ekstrakty roślinne, niby do cery trądzikowej, więc wszystko powinno być super. Ale nie było. Do stosowania okazjonalnego lub jako maseczka- ok. Przy codziennym stosowaniu wzmaga jedynie błysk skóry i zatykanie się porów. Nakładałam go na noc i budziłam się z błyskiem widocznym z księżyca. Owszem chyba 95% kremów umie u mnie to spowodować, ale co robić innego jak szukać czegoś dobrego w tych 5%.
Do tego ciężko się rozprowadzał.

 
 
 28. Saloos, masło karite- zawiera m.in. masło shea, olej z wiesiołka. Jest nieduże, ale bardzo wydajne. Idealny produkt do ratowania spierzchniętym ust, przesuszonych dłoni, pękających pięt. Jeśli jesteście w czeskim DM to polecam sprawdzić ofertę tej marki.

29.Yves Rocher, peeling Haaman(zużyty w Maju, na zdjęciu przypadkowo) - konkretny zdzierak, czyli tak jak lubię. Opakowanie nieco niepraktyczne. Owszem pozwala łatwo wydobyć produkt do końca, ale używanie zakręcanych pudełek pod prysznicem nie należy do najwygodniejszych. Kupię ponownie, ale poczekam na jakąś promocję. Ten udało mi się zdobyć w promocji -50%.

30. Yes to baby carrots, płyn do kąpieli- taki tam zwyklaczek. Są ekstrakty roślinne, ale są i detergenty, więc nie jest to jakiś bardzo łagodny produkt. Moja skóra wielkich wymagań w tym temacie nie ma, ale jednak nie odmówi żeli z olejkami itp bogatszych produków.

31.  Palmolive, aroma therapy absolut relax - znam go od wielu lat i kupuję ze względu na zapach. 

32.zróbsobiekrem- potrójny kwas hialuronowyniezbędnik w pielęgnacji twarzy. Zatrzymuje wilgoć. Lekki, łatwy w aplikacji, bez skutków ubocznych dla skóry. Do tego niedrogi. Łączę go na dłoni z olejkami- głównie tymi schnącymi.

 

 
  





33.  Etja, olej jojoba - zużyłam głównie jako dodatek do kąpieli, chociaż pierwotnie został zakupiony do olejowania włosów.


historia:

Zdecydowanie kupię ponownie (czyli wielcy ulubieńcy, do których wracam regularnie)

Kupię ponownie

Nie wiem czy kupię ponownie (brak zastrzeżeń, ale też brak wielkich zachwytów)

Nie kupię ponownie

Zdecydowanie nie kupię ponownie  (czyli produkty, które zaszkodziły mojej skórze)

środa, 22 maja 2013

Zakupy majowe część 2- Drogerie Natura, Rossman


Od dawna już nie śledzę terminów pojawiania się edycji limitowanych Essence i Catrice, ale jak już jestem w Naturze i coś widzę to się rozglądam. Tym razem warto było- w końcu dorwałam perełki do kawiorowe maniciure. Od dawno byłam ich ciekawa, ale zarazem było mi szkoda wydawać sporo na zestaw Ciate jak i nie chciało mi się kupić ich gdzieś na allegro.
Nie wiem czy moje dwie ręce sobie z nimi poradzą, ale zobaczymy.
Przy okazji polecam wam maseczki karotenowe firmy Ava, leżą na najniższej półce, a ja lubię tam zaglądać ;)


*Krem do stóp z YR jest tu przypadkowo, miał pojawić się w ostatnim poście.
Wzięłam na próbę jedną odżywkę Aussie, patrząc po składzie stwierdzam, że mega miłością nie będzie, ale ciekawość wzięła górę. Czasem wolę zejść z utartej ścieżki, nigdy nie wiadomo kiedy odkryję jakiś swój hit.


     Sprawdzony krem do biustu z Bielendy (szkoda, że w tym miesiącu coś nie mam weny do tego typu kosmetyków:P) i coś na próbę z Eveline.
Krem dotleniający poleciłam bratu i teraz sama także go nabyłam, jest następny w kolejce po obecnie stosowanym kremie na dzień (czyli Clinique)

Tak przy okazji- interesuje was post z moją aktualną pielęgnacją twarzy?


    Polecam żel pod prysznic z Isany, idealny na koniec ciepłego dnia (których ostatnio brak...) albo po ćwiczeniach.
Odżywka Isany miała różne opinie z przewagą złych, przekonała mnie zawartość ekstraktu z bawełny, mam nadzieję, że nie będzie to bubel.



poniedziałek, 20 maja 2013

Zakupy majowe cz.1 - Sephora, Supherpharm, Yves Rocher


Rzadko bywam w Superpharm, więc wzięłam od razu dwie opakowanie najlepszego (jak dla mnie) z Biovaxów- z proteinami mlecznymi, do tego też lubiany- do włosów ciemnych; i coś nowego- biovax z olejami.


W końcu udało mi się zdobyć kąpiel solankową, którą wypatrzyłam u Orlicy dobre pół roku temu jak nie więcej. Nie mogłam też przejść obojętnie koło szamponu z proteinami mlecznymi, zapach tak samo ładny jak w przypadku maski do włosów. O działaniu mocno się nie wypowiem, bo użyłam dopiero raz. Ale zapowiada się bardzo obiecująco.


Jestem bardzo zadowolona z płynu toffi, więc przy okazji wizyty w Sephorze wzięłam dwa kolejne- czekoladę i kwiat bawełny (którego zapach tak mnie zauroczył, że zdecydowałam się na masło)
Do tego dwa produkty z Pat&Rub, których byłam ciekawa już dawno temu. Na początek szampon i maska.



Dawno nie wchodziłam do sklepu Yves Rocher, wszak po co niepotrzebnie kusić los ;)
Zdecydowałam się na parę znanych i bardzo lubianych rzeczy- mleczko oliwkowe, oliwkowy żel pod prysznic, lawendowy krem do stóp (brak go na zdjęciu)
Aktualnie używam teraz konwaliowego mleczka do ciała, zastanawiałam się czy wziąć je ponownie czy sobie odmienić, ostatecznie zdecydowalam się na zakup konwaliowego, bo ten zapach także lubię.
Ciekawa jestem jak sprawdzi się odżywka i mleczko brązujące.


  I parę różności z marketów.


sobota, 18 maja 2013

Zużycia kwietniowe cz.1- Luksja, Balea, Alverde, Bielenda

Jak zawsze za późno, ale cóż ;)


   1. Płyn do kąpieli Luksja, Cherry Tart - jeśli chodzi o 3 pierwsze płyny to odczucia mam identyczne, różnica jest tylko w zapachach. Ten spodobał mi się chyba najbardziej, chociaż na co dzień za zapachem wiśni nie przepadam. Pachnie ciastem z wiśniami i cukrem pudrem.
W opakowaniu zapach ładny, ale potem.... Dużo osób mówi, że leje po 1/4 opakowania, bo zapach jest słaby. Jednak moim zdaniem to nie pomaga. Zapach jest po prostu bardzo nietrwały i szybko ulatuje. Zanim duża wanna się napełni to już słabnie, nie mówiąc o dotrwaniu do końca kąpieli.
Skład słaby (to akurat nie jest dla mnie problem, bo mogę sobie dolać odrobinę olejku) Niestety w porównaniu z płynem toffi Sephory czy zimową edycją limitowaną żeli Isana wypada słabo. Ale znowu zapachy są przyjemne i może kiedyś jeszcze kupię ponownie. Z tym, że wleję troszkę płynu, żeby była piana, a dopiero przed wejściem do wanny resztę.
   2. Płyn do kąpieli Luksja, Bluberry Muffin -j.w. pachnie gofrem z bitą śmietaną i sosem jagodowym.
   3.Płyn do kąpieli Luksja, Lemon Pie - j.w. pachnie ciastem jogurtowo-cytrynowym
   4.Płyn do kąpieli Luksja, Choco Orange - pachnie pomarańczami w czekoladzie, co dla mnie niekoniecznie jest plusem, wolę przewagę nut czekoladowych nad pomarańczowymi.
Ale plus za trwałość zapachu, lepszą niż w przypadku 3 powyższych płynów.


5. Radox, żel pod prysznic, Soothe kremowy żel prysznic - jeden z moich ulubionych produktów do kąpieli. Świetny zapach- słodki, ale nie mdlący. W składzie ekstrakt z wanilii i imbiru.  Prysznic/kąpiel z nim jest przyjemnością. Konsystencja średnia, taka akurat. Przyjemnie rozprowadza się na skórze.
  
6.Płyn do kąpieli Alpi Fresh z rozmarynem i kasztanem,  - kąpiel z nim przyjemnie mnie odprężała. Plus za działanie i naturalne olejki w składzie. Minus za zapach, nie mogę powiedzieć że to jakiś śmierdziuszek, po prostu zapach nie w moim typie.

7. Bielenda, hawajska sól do kąpieli - czułam się jak w egzotycznym spa gdzieś na wyspie na końcu świata. Kąpiel była przyjemnością. (Dopełniłam ją użyciem balsamu Organique orchidea&curacao ) Według producenta wystarczy garść soli, hmm może łyżeczka :D Jak wsypałam całe opakowanie, w końcu 400 gram soli to nie jest zawrotna ilość.
W składzie ekstrakt z orchidei i alg.

8.Bielenda, hawajska sól do kąpieli- zapach przenosi nas na bazar gdzieś w Indiach, czujemy intensywny aromat kardamonu i imbiru. Dobra opcja na chłodny wieczór- a wiadomo jaki był początek Kwietnia ;)

9.  Tetesept, sól do kąpieli Relaxation - prosty, ale dobry skład- sól, eteryczny olejek lawendowy, ekstrakt z trawy cytrynowej. Dostępny w drogeriach DM w Czechach. 
Idealny na kąpiel po cięzkim dniu (z tym, że ja wolę najpierw wziąć szybki prysznic, a potem relaksować się w takiej solno-ziołowej kąpieli)

10.  RelaxationMarks&Spencer, żel pod prysznic Iris- dobry, nieprzesuszający (mimo slesów) produkt kąpielowy. Plus za to, że ma w sobie ekstrakt kwiatowy i zapach nie jest w 100% sztuczny. Delikatny, kwiatowy, nienachalny zapach. Konsystencja średnia.


11.  Zdecydowanie kupię ponownie - świeży zapach, produkt idealny na prysznic po ciężkim, upalnym dniu. żele intensywnie cytrusowe też bywają zbyt mocno pachnące i męczące po takim dniu, więc wybieram coś lżejszego takiego jak ten żel. Nie wysusza, skóra po jego użyciu jest przyjemna w dotyku. Dodano do niebo panthenol. Gęstość średnia.

12. Garnier Fructis, szampon wzmacniający grapefruit tonic - dobrze domywa włosy, także te naolejowane (ale jaki szampon z sles tego nie robi), unosi je przy nasadzie, dzięki czemu mamy efekt większej objętości. Zapach utrzymuje się na włosach przez dobre kilka godzin. Zawiera olejki cytrusowe (które moje włosy bardzo lubią) Włosy po myciu są przyjemne w dotyku, błyszczące.

13.  Balea, szampon dodający objętości wiśnia&jaśmin - nie mogę powiedzieć, że jest to zły produkt, po prostu znam lesze ;) np. poprzednią wersję tego szamponu z lotosem, szampon Lovea z granatem, szampon Jason. Nie szkodzi włosom, ale też jakoś nie pomaga. Trochę unosi u nasady, ale mniej niż szampon Jason, w którym jestem zakochana. Za to zapach- świetny! Może go jeszcze kiedyś kupię dla zapachu właśnie.

14. Radica, szamopon do włosów tłustych-  moim zdaniem nie zmniejsza przetłuszczania włosów. I tak myję je codziennie, ale jednak wolę żeby po tych 24 godz były dobrze wyglądające (co tez w razie wu  pozwala je umyć później niż rano) Podobny do wielu innych ziołowych szamponów, nic nadwyzczajnego. Nie przepadam też za jego opakowaniem- łatwo dużo wylać i wolę korek z otwarciem niż taki odkręcany. Szampon nieco za mało gęsty.
Sięgnę za to po wersję z czerwoną nakretką (do włosów zniszczonych)

15. Alverde, szampon mandel argan- kupiłam zachęcona recenzją u Siempre la Belleza (która też odradzała odżywkę z tej samej serii) Pierwszym moim szamponem z Alverde był szampon z hibiskusem i aloesem, którym jakoś nie umiałam się obsłużyć, bo moje włosy były nie do końca domyte. Szampon migdałowo-arganowy zdecydowanie zmienił moje zdanie o szamponach Alverde.Ma w sobie olej migdałowy, arganowy oraz proteiny zbożowe i kukurydziane. Dobrze zmywa oleje, nie obciąża włosów, nie są przyklapnięte. Następna butelka już czeka w zapasach :)

Cz II wkrótce, bo zużycia majowe już gonią :P


historia:

Zdecydowanie kupię ponownie (czyli wielcy ulubieńcy)

Kupię ponownie

Nie wiem czy kupię ponownie (brak zastrzeżeń, ale też brak wielkich zachwytów)

Nie kupię ponownie

Zdecydowanie nie kupię ponownie  (czyli produkty, które zaszkodziły mojej skórze)

 




 

niedziela, 12 maja 2013

Eveline bioolejek arganow&słodka pomarańcza, odżywczy balsam do ciała


Gdzie i za ile:                                                                                                                                         

Dokładnie tą wersję możemy dostać niestety tylko w Biedronce (i to w dodatku nie w stałej ofercie) 
Kosztował ok 10 zł, dokładnej ceny nie pamiętam.
Spojrzałam na stronę Eveline i zauważyłam ten produkt  w stałej ofercie
Wcześniej był tylko zamiennik w okrągłej butelce, ale już z innym składem (nawet leży u mnie i czeka na zużycie) Dajcie znać czy widziałyście go w jakiejś drogerii, będę wdzięczna za informacje. 
  Opis i obietnice producenta:                                                                                                                


Oj chciałabym, żeby można było poprawić jędrność i elastyczność na stałe tylko dzięki balsamowi za 10 zł. Tylko co w takim razie robią na tym świecie salony kosmetyczne, że o chirurgach plastycznych nie wspomnę? :P
Co nie zmienia faktu, że zadbana i nawilżona skóra będzie mniej narażona na utratę elastyczności, ale to już tak dobrze nie brzmi.
Producent obiecuje także nawilżoną skórę do 48 godz. Nie mierzyłam z zegarkiem w ręku ;) Muszę jednak przyznać, że nie jest to balsam typu- skóra posmarowana-jest dobrze, prysznic&zmycie balsamu- po efekcie. 
To dobry produkt dla osób, którym nie chce się używać balsamu 2 razy dziennie ( a mało komu się chce) tylko robią to raz dziennie albo jeszcze rzadziej.
O akwaporynach pierwsze słyszę (nawet wyszukiwarka podkreśla to słowo na czerwono ;) ) i mam pojęcia czy to coś działa, za to reszta składników- olejki, kwas hialuronowy, algi to rzeczy mi znane i oceniane na plus.  
Zgadzam się z tym, że skóra po balsamie jest gładka i nawilżona. Czujemy delikatną powłokę, ale nie jest ona tłusta, lepiąca czy drażniąca.

skład:                                                                                                                                                       




Mamy tutaj oleje: sojowy, arganowy; mocznik, ekstrakt z alg, ekstrakt z żeń-szenia, kwas hialuronowy, ekstrakt z fiołka, witaminy, alantoinę, masło shea.

 Konsystencja, zapach i wydajność:                                                                                                     



 



 Balsam ma średnią gęstość, co pewnie będzie odpowiadać wielu osobom. Ja także nie lubię mleczek spływających z ciała podczas nakładania ani bardzo twardych maseł, które ciężko się rozprowadza.
Ma kremowy, słodki (ale nie mdlący zapach) z wyraźną nutą olejku ze słodkiej pomarańczy. Sprawdzi się na każdą porę roku, zimą osłodzi nam ciemny wieczór, a na lato nie będzie zbyt słodki.
Wydajność jest dobra, pomimo średnio gęstej konsystencji. To pewnie przez sporą zawartość olejków, takich balsamów nakłada się mniej niż tych z mniej bogatym składem.

Kilka słów ode mnie:                                                                                                                            

Nie byłam przekonana do balsamów Eveline, które były dostępne w Biedronce. Byłam przekonana, że wszystkie są z dużą zawartością parafiny ( a ja takich unikam) Na szczęście chciało mi się zerknąć dokładniej na ofertę i znaleźć coś dla siebie.
Po zakupie nie do końca byłam przekonana, bałam się że duża zawartość oleju sojowego sprawi, że po nałożeniu kosmetyku trzeba będzie czekać parę min, żeby móc się ubrać i nie przylepić spodni no nóg za pomocą balsamu. Moje obawy na szczęście okazały się nieuzasadnione.
Balsam rozprowadza się łatwo, używanie go jest przyjemne, co pomaga w wypełnieniu postanowienia o regularnym stosowaniu. Ubrać można się od razu. Nie zwróciłam niestety uwagi na to jak długo zapach słodkiej pomarańczy utrzymuje się na skórze.
A co z działaniem? Bo to przecież najważniejsza kwestia. Skóra jest po nim baaardzo przyjemna w dotyku, śliska i gładka. Aż chce się dotykać ;) Już po paru użyciach czuć różnicę, a przy dłuższym stosowaniu efekty się utrwalają i pogłębiają (chociaż wiadomo, nie czuć już potem tak wielkiej różnicy jak na początku) Dobrze działa przez cały dzień (lub noc), skóra nie prosi się o następną porcję już parę godz po użyciu.
Lubię kosmetyki z pompką, chociaż niestety pod koniec ich użytkowanie nie jest tak fajne jak na początku.  Ale i tak łatwiej wydobyć ich końcówkę (wystarczy trzymać opakowanie do góry dnem) niż w przypadku tubek.
Ja z pewnością kupię ten kosmetyk ponownie. Ma dobry skład, jest tani, jest przyjemny w użytkowaniu. Moja skóra go uwielbia, nos też nie narzeka. Jestem tylko ciekawa jak sprawdzi się w upalne dni, połowę zużyłam jesienią tamtego roku, drugą wiosną tego roku (z minusowymi temperaturami:P)  skończyłam na początku Maja (ale wtedy też nie było za gorąco)
Bo dobry balsam na upalne dni to dopiero jest wyzwanie.

----
O czym chcecie poczytać następnym razem?
a) maska L'orient- 7 olejów
b)szampon Timotei z miodem
c)szampon aloesowy Canary Aloe
d)masło do ciała Ziaja Sopot Spa

środa, 8 maja 2013

Szybkie info o zniżkach- Reserved, Top Secret, Kinga

Najnowsze wydanie czasopisma Flesz:
zniżka do Reserved -20%, ważna w dniach 11-12.05.

Elle:
-20% w sklepie internetowym Kinga na hasło Elle

Dobre Rady:
-30% w sklepach Top Secret w dniach 08.05-11.06.

piątek, 3 maja 2013

Bath&body works, Drogeria Natura- zakupy Marcowe cz II

Do BBW weszłam głównie po masło Moonlight Path. Niestety nie zastałam go. Podobnie jak mleczka do ciała. Został tylko balsam- z parafiną, której nie cierpię, ale byłam tak zakochana w tym zapachu, że mimo wszystko się zdecydowałam ;)

  Do tego dobrałam 2 żele pod prysznic z tej samej linii zapachowej i żel/mydło z eukaliptusem. Nie wszystkie 'uspokajające' kosmetyki podobają mi się w kwestii zapachu, fanką eukaliptus jestem od dawna i raczej się to nie zmieni. Pamiętam świetny eukaliptusowy płyn do kąpieli z Avonu, w obecność prawdziwego olejku śmiem tam wątpić, ale zapach był nieziemski.


   Świeca o zapachu a jakże by innego jak nie Moonlight Path i dwa wkłady do kontaktów. Więc będę pachnieć nie tylko ja, ale i pomieszczenia ;)
I 2 mini-żele antybakteryjne. Lubię ich pojemność, bo niekoniecznie lubię nosić ze sobą te większe innych firm (gram do grama i torebka waży 500 kg)
Zapachy takie sobie, nie to co zimowa edycja o zapachu piernika <3


  I masła do ciała. Najbardziej podoba mi się zapach Sea island cotton. Jest dużo delikatniejszy od innych linii zapachowych tej marki, w przyszłości kupię jeszcze żel pod prysznic.
Niektórzy piszą, że masła na ciele jeszcze bardziej daję po nosie, u mnie pachną delikatniej i mniej słodko. Np masło MP w opakowaniu na początku nie do końca mnie przekonywało, a po nałożeniu na skórę byłam zachwycona, miałam ochotę wczuwać się w ten zapach i wczuwać.

Załapałam się wtedy na promocję - co 3 rzecz z linii Signature gratis, ta promocja chyba jest wieczna :P ale do dobrze.

Dzisiaj spojrzałam na sklep internetowy marki (Amerykański, u nas nie ma i raczej nie będzie) i wypatrzyłam parę rzeczy, które chcialabym mieć. Mam nadzieję, że będą dostępne.

Masła i mleczka są droższe niż innych marek, ale warto. Dlaczego? Po pierwsze- skład i działanie (nie mogę tego powiedzieć o wszystkich produktach, ale masła są świetne) Po drugie- długość utrzymywania się zapachu na skórze, nie jest to 15 min po posmarowaniu jak w przypadku wielu, wielu innych produktów.


   A to już zakupy z Natury. Szampon Elseve właśnie testuję i na razie oceniam pozytywnie. Reszta czeka w zapasach (nie pytajcie czemu kupuję coś co daję do szuflady, bo sama nie wiem:P)


  Maski aloesowej NaturVital nie ma od jakiegoś czasu :/ Z tęsknoty kupiłam inną maskę tej marki.
Masło do ciała Stara Mydlarnia jest baardzo słodkie, używam od czasu do czasu, bo do codziennego stosowania jak dla mnie się nie nadaje.

 
  Maseczki- ulubieńcy z Dermiki i coś z dermiki na przetestowanie. Do tego krem do stóp (który aktualnie stosuję, lubię lawendowe produkty do stóp, ten z Yves Rocher wygrywa zapachem, ten z Acerin dodatkami takimi jak alantoina, będę pewnie używać naprzemiennie- tubka jednego, tubka drugiego) i olejek łopianowy z papryką firmy Green Pharmacy. Ciekawe jak wypadnie w porównaniu do mojego ulubieńca tj. oleju Khadi.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...