Obserwatorzy

środa, 19 grudnia 2012

Bath&Body Works

Planując wizytę w tym sklepie miałam zamiar skupić się na świecach, ale jako że na dzień zakupu w tej kategorii byłam zaspokojona to nogi poniosły mnie ku innym działom w sklepie.


  Szczerze mówiąc powinnam wyjść z żelem do rąk i ewentualnie czymś nabłyszczającym, ale mój instynkt łowiecki nie pozwolił mi na tych rzeczach poprzestać :)


  * żel do mycia ciała love love love - jeszcze nie testowałam, ma w składzie aloes i masło shea, czyli spora szansa, że nie wysuszy mojej skóry na amen (35 zł)

*żel do mycia ciała country chic (35 zł)

*antybakteryjny żel do rąk iced ginger bread- pewnie przeszłabym obojętnie, ale mając w pamięci że Em je polecała, wzięłam jeden na próbę i nie żałuję :) Kosztuje 6,90 zł


   * masło do ciała moonlight path- w sklepie pachniało moco pudrowo, teraz tego już nie czuję; ma w sobie sporo masła kokosowego, a także masło shea, aloes i różne ekstrakty, użyłam dopiero dwukrotnie i aktualnie oceniam je pozytywnie (49 zł)

*krem do ciała sweet pea (29 zł) - ma m.in. esktrakt z ryżu i mleczne proteiny; a żeby nie było za dobrze także silikony ;)


  *mgiełka zapachowa cashmere glow- skusiłam się na nie przez dwa czynniki: zapach i złote drobinki (49 zł)

*balsam do ciała flawless gold- rozświetla i nabłyszcza skórę, ma widoczne drobinki, ale sporo mniejsze niż w mgiełce; polecam na różne wyjście, z taką skórą od razu lepiej się wygląda (59 zł)


Testowałyście już jakieś produkty bbw? Co możecie mi polecić, a co odradzić?

środa, 5 grudnia 2012

Podsumowanie pozostałych zakupów listopadowych, część 1- pielęgnacja

Pokazywałam już zakupy z  Rossmana i drogerii Dm, teraz czas na podsumowanie mniejszych zakupów z różnych sklepów.

***Super Pharm


  *Seboradin, ampułki przeciw wypadaniu włosów forte (intensywna kuracja przeciw przewklekłemu wypadaniu i przerzedzaniu się włosów)
Aktualnie wcieram w skalp indyjskie oleje, a potem biorę się właśnie za te ampułki, nie cierpię szklanych ampułek, ale poświęcę się dla dobra sprawy. Mam nadzieję, że nie tylko zmniejszą wypadanie (obecnie w tej kwestii odnotowałam sporą poprawę, ale jeśli może mi wypadać jeszcze mniej włosów to czemu nie), ale także pobudzą do wzrostu kolejne, nowe włosy.


   Wzięłam także:
*Radical, szampon do włosów tłustych- mój zbiór kosmetyczny nie może obyć się bez mocniej oczyszczającego szamponu ziołowego, zwykle brałam wersję z czerwoną nakrętką, tę wersję mam po raz drugi
*Biovax, dwufazowa odżywka odbudowa osłabionych włosów- proteiny mleczne; moje włosy kochają proteiny mleczne, skoro maska się tak sprawdziła, to może i ten spray stanie się moim kwc. Odżywka to dla mnie nie do końca dobre słowo na ten produkt, dla mnie to po prostu silikonowy spray zabezpieczający włosy przez urazami mechanicznymi. Kończy mi się inny kosmetyk tego typu, który bardzo lubię, żeby sobie odmienić zdecydowałam się na tej spray, w końcu człowiek potrzebuje trochę odmiany :)
*Garnier, odżywka z aloesem -mam ją po raz pierwszy, odżywki Mypa na pewno nie pobije, ale liczę że nie wyrzuciłam pieniędzy w błoto

   *Wyciąg ze skrzypu polnego+drożdże+witaminy
  *saszetka zapachowa
   *saszetki Biovax, intensywnie regenerująca maseczka do włosów farbowanych- lubię formę saszetek, mogę sobie odmieniać i stosować różne produkty bez całej szuflady zalegających masek

***Drogeria Natura:

    *Natur Vital, szampon aloesowy-mój ulubieniec, jeśli wasze włosy lubią aloes, gorąco polecam zaup
 *pigment Essence 
* maseczki dermo pharma +

*maseczki Bielenda oraz Dermika

Apteka oraz Apteka Dbam o Zdrowie


* Uriage, krem do twarzy Tolederm Riche

* Uriade, woda termalna - kupiłam w promocji za 19 zł, szkoda że wzięłam tylko jedną



   *Capitavit, balsam pielęgnacyjny do włosów - wzięłam 2 buteleczki na zapas, wolałam już teraz, bo ostatnio był problem z dostępnością

*Len mielony

*Himalaya Herbals, szampon proteinowy


  *Ava, maseczka karotenowa

 *kompleks witamin B- potrzebny, gdy piję się skrzyp z pokrzywą

*Alter Medica, olej rokitnikowy- do stosowania na zewnątrz i od środka

***Inne:


    *Szampony Barwa Naturalna
   - szampon do włosów suchych i łamliwych Len & Vitamin Complex LA - mój ulubieniec, włosy są po nim bardzo przyjemne w dotyku, nawet jeśli nałożymy prostą odżywkę

- szampon Brzozowy do włosów suchych i normalnych- miałam go tak dawno temu, że już nie do końca pamiętam jaki był

-szampon Skrzyp Polny do włosów wypadających- będę testować po raz pierwszy

Minusem tych szamponów jest ich opakowanie, na szczęście mam puste opakowanie z pompką i dzięki temu problem zostanie rozwiązany. Cena tę niedogodność wynagradza :)


sobota, 1 grudnia 2012

Różne drobiazgi


    Podstawki pod świece z Ikei, przez ten czerwony kolor są zbyt świąteczne (dla mnie to minus:P), ale lubię ten kształt, więc nie mogłam nie kupić


  Świece- u góry o zapachu różnych deserów, u dołu różane (pachną świetnie)

 
   Zestaw do na 'pastelowe' śniadanie- ta miseczka kojarzy mi się z blogiem Kasi Tusk.


  Serduszka, spokojnie nigdzie wisieć nie będą ;) Kupiłam z myślą o dekoracji pudełka z prezentem itp.


   Świece, według tego co pisze na opakowaniu  pachną sosną, ja ich zapachu określić nie umiem.


                      Odświeżacz brise (wyląduje prawdopodobnie w przedpokoju, do pokoi wolę wanilię,  róże itp zapachy) Obok waniliowe zapachowe patyczki- tej formy zapachu nie miałam od chyba 3 lat. Patyczki zakupiłam w Empiku.


     Kominek do olejków i wosków oraz podstawki pod kadzidełka- takie podstawki to i tak za mało, będę potrzebowała jeszcze czegoś szklanego, ale w coś kadzidełka wbijać trzeba. Obie rzeczy zakupione w Empiku.


   Olejki zapachowe. Paczulowy, o zapachu bzu i kamasuta (co za nazwa dla olejku :P) zostały kupione w Empiku, pozostaje dwa w Auchan (poza tym swego czasu były dostępne np w Kauflandzie, nie wiem jak sytuacja wygląda obecnie)


   Waniliowe świece, te z firmy aromatic art pachną bardzo intensywnie. Dobry z nich zapach do pokoju ;) Jak sprawują się po zapaleniu jeszcze nie sprawdzałam.

Pewnie spytacie czy to wszystko zużyję, skoro ciągle jakieś świece kupuję. Zużyję ;) Często używam świec, a do tego nie palę ich pojedynczo tylko kilka na raz.

piątek, 30 listopada 2012

Rossman -40%

A więc uległam i ja. Jak przy promocji na ich marki własne oparłam się, tak teraz uległam. Ale podkład tańszy o 20 zł, kusi dużo bardziej niż żel tańszy o 2 zł.

Pytanie tylko ile cen zostało 'przypadkiem' podniesionych ;)


    Tak prezentują się wszyscy nowi członkowie mojej kosmetycznej rodziny.

 
   Skupiłam się głównie na podkładach. Z moim odcieniem cery to nie taka prosta sztuka niestety, często kończy się na tym, że oglądam, oglądam i albo wychodzę z niczym, albo kończę z żelowym rimmelem. Czasami mam na coś ochotę, ale odkładam, bo nie znam składu. Tym razem zabawiłam się w ryzyka-fizyka, zarówno jeśli chodzi o składy jak i kolory- starałam się je dobrać, ale nigdy nie wiadomo. Wiem, że patrząc na zdjęcie kolory są mocno różne, ale wygląd w buteleczce a na twarzy to dwie różne sprawy, szczególnie w podkładach średnio i małokryjących.

Patrząc od lewej mamy:
* MaxFactor Expiernce, odcień fair sugar cane 55
*MaxFactor Panstik, odcień nouveau beige 13
*Maybeline super stay 25H, odcień 020 cameo
*Astor, Mattitude, odcień 002 Porcelain
*L'oreal True Match, odcień C3 Beige Rose
*L'oreal Lume Magique, odcień C2 Porcelain (który inteligentnie wzięłam zamiast facefinity od MaxFactor, myśląc że ten osławiony ostatnio na blogach podkład to coś od L'oreal..)


Dalej mamy mazidła do ust:
*MaxFactor, Maxx Efect Gloss Cube o odcieniach:
-02 Peach Rose
-07 Lovely Strawberry
*Rimmel, Lasting Finish Lipstick w odcieniach:
-214 firecracker
-240 undressed
oraz szminkę MaxFactor Colour Elixir w odcieniu 825 Pink Brandy


    Tusze, dwa znane i lubiane(pierwszy oraz trzeci), dwa są dla mnie nowością.
   *MaxFactor, Masterpiece max
   *Maybelline, The falsies volum express
   *Maybelline Illegal Lenght
   *Astor, Big&beautiful

  
   oraz ich szczoteczki

   
   *lakier Maybelline Colorama, odcień 140 (jestem fanką zupełnie innych kolorów, ale czasami lubię sobie odmienić czymś dla mnie nietypowym)

* cienie do powiek Astor, eye artist shadow palette w odcieniu 110 Sahara Gold (jeśli chodzi o pigmentację, to nie jest za mocna, ale ja potrzebowałam czegoś właśnie takiego i rozświetlającego)

* kredka Maybelline master smoky w odcieniu smoky chocolate

I to by było na tyle, wybaczcie poślizg czasowy ;)

W następnym poście spodziewajcie się zakupów z The Balm oraz Benefit.

 

czwartek, 29 listopada 2012

Yankee Candle po raz pierwszy

i zdecydowanie nie ostatni.

Zwlekałam z tym zamówieniem długo, ale to u mnie standard, chcę coś zamówić, ale nie umiem się zdecydować co wybrać na początek, a też nie chcę wykupić połowy sklepu za pierwszym zamachem, szczególnie nie wiedząc czy taki produkt w ogóle mi się spodoba.

Cieszę się, że miałam możliwość osobistego przetestowania zapachów. Jako dużą świecę wybrałam różaną, a przy zamówieniu internetowym padło by pewnie na waniliową.


  Obie świece są z podwójnymi knotami, dzięki czemu świeca da więcej światła, a do tego spali się równomiernie. Teraz używałam świecy z Home&You i wszystko pięknie, tylko zostaje pełno wosku po bokach.

Wybrałam świecę Fresh cut roses(66 zł)- lubię różane świece, a ta bije inne na głowę, zapach kojarzy mi się trochę z różanym balsamem Eveline spa professional.
A jako drugą Winter wonderland(66 zł - 20%, bo to zapach miesiąca), mnie ciężko ten zapach opisać, ale według informacji znalezionych w internecie świeca jest cytrusowo-świerkowa.


  Z małych świeczek(9 zł/szt) wybrałam Cherries on snow. Zapach wiśni nie zawsze mi się podoba, ale ten zdecydowanie przypadł mi do gustu. Do tego wzięłam mocno słodkie French Vanilla.

Podgrzewacze(32 zł) Cherry blossom wpadły mi do ręki w ostatniej chwili, skoro znalazłam ładne szklane świeczniki, to 'musiałam' do nich coś dobrać (co z tego, że podgrzewaczy u mnie nie brak)


A oto świeczniki (29 zł/szt)


 I to co najbardziej chciałam wypróbować, czyli woski. Są nieduże, niedrogie w porównaniu do świec (6 zł/szt), idealnie na przetestowanie zapachów. Szkoda, że ich wybór jest mniejszy niż świec.

Od lewej:
*różne wariacje wanilii
*kwiatowe- różane i bez (ostatnio ubóstwiam zapach bzu)
*'świąteczne', ten White Christmas kojarzy mi się z jedną z masek bingo do włosów
*różności - Midssumer night właśnie się testuje, kojarzy mi się z mieszanką mocnych  perfum męskich i kobiecych, do tego wosk lawendowy (lawenda to zapach, który podobno albo się kocha albo nienawidzi, ja należę do tej pierwszej grupy) i słodki o zapachu przypraw.

I jak to kobieta musiałam połasić się na kosmetyki:



   To moje pierwsze rzeczy z Organique. Padło na waniliową kulę do kąpieli, serum z mlekiem kozim i perłami, żurawinowe masło do ciała oraz maskę algową z papają.

wtorek, 27 listopada 2012

Tak po jedną wejść to....

szkoda podeszw w butach ścierać ;)

Weszłam do księgarni Matras celem zakupu książki na podróż, jednej sztuki, bo przecież na półkach mam wiele książek czekających w kolejce. No ale jak tak człowiek się przygląda po opisach na okładkach to myśli- o może to będzie ciekawe, a może to. A jeszcze Pani kasjerka wolno kasuje i rozglądając się jeszcze 2 się wypatrzy.


   Niektóre tytuły brzmią tak tanio, że aż wstyd pokazać ;)

Co będę czytać obecnie? 'Pamiętnik' S.Sparksa, chciałam zabrać się za 'Od pierwszego wejrzenia' ale okazało się, że to nie pierwsza część, a kontynuacja; także niestety sobie poczeka.

Mam nadzieję, że nie zawiodę się przy 'Mad Women' oraz 'Prezent od Tiffany'ego'

Trochę mnie czeka przejazdów tu i tam ( a nie można żyć tylko z laptopem na kolanach:] ) , więc szybko zacznę nadrabiać różne książkowe zaległości.
Lubię czytać w pociągu, ale moim ulubionym miejscem do czytania jest wanna- ciężko mi wyleżeć bez książki lub chociaż gazety, która ma więcej obrazków niż tekstu, nosi mnie wręcz- tak już mam, mogę cały dzień nie zrobić nic pożytecznego, ale jak mam tak poleżeć 20 min patrząc się na płytki to rozkręca mnie od środka.

A jutro zapraszam na fotograficzną relację z Rossmanowskiej promocji na kolorówkę.

Miłego wieczoru :)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Poniedziałek na słodko cz.3 - Balea żel pod prysznic figa i czekolada

Lubię sobie odmieniać, szczególnie jeśli chodzi o kosmetyki kąpielowe. Rzadko kiedy chętnie po jednym skończonym opakowaniu od razu biegnę po następne takie samo, za bardzo kuszą mnie produkty jeszcze nie przetestowane.

W tym wypadku będzie inaczej :)

Nie każdy czekoladowy kosmetyk mi odpowiada, a jeszcze ciężej znaleźć taki który chętnie stosuję prawie codziennie. Niektóre pachną za słabo, inne są tak słodkie, że aż mdlące. Nie tak łatwo trafić w coś dobrze wyważonego.

Ale przejdźmy do rzeczy:


Pojemność: 300 ml

Dostępność: drogerie DM znajdujące się m.in. w Niemczech i Czechach

Cena: kilka zł, produkty Balea są przyjazne cenowo

Skład:


   Jak widać zapach w tym produkcie to zasługa różnych sztucznych aromatów. Mamy też nielubiane przez niektórych sles-y, które mnie osobiście nie przeszkadzają.
Dobrze, że producent pomyślał o dodaniu gliceryny i lecytyny, dzięki czemu żel nie przesusza naszej skóry.

Zapach: Hmm, jakby tu zobrazować. Gdy zamknę oczy i powącham żel mam przed oczyma chłodny dzień i wejście do bardzo przytulnej kawiarenki, w której unosi się intensywny zapach przygotowywanej gorącej czekolady, musów czekoladowo-owocowych.

Zapach jest słodki, ale nie przesłodzony, pachnie dobrej jakości czekoladą z dużą ilością kakao.

Konsystencja: W miarę gęsta, kremowa.

Opakowanie:

Standardowe opakowanie, posiada szczelne zamknięcie. Nie ma korka niekapka ani innych bajerów, ale dzięki temu że otwór jest niewielki nie ma ryzyka wylania połowy żelu przy pierwszym przechyleniu butelki.

Wydajność: średnia z plusem.

Działanie i moja opinia:
Żel spełnia wszystkie moje żelowe wymagania. Dobrze myje, nie jest wodnisty, klejący, trudno spłukujący się ze skóry.
Prysznic z jego udziałem to czyta przyjemność(używam go nawet rano, a to spore wyróżnienie, bo zwykle zaczynam dzień od produktów cytrusowych), zamierzam też używać go jako płynu do kąpieli, żeby na dłużej nacieszyć się zapachem.
Nie zauważyłam negatywnego działania na skórę.



Plusy:
-zapach
-konsystencja
-działanie
-opakowanie
-cena
-nietestowany

Minusy:
-dostępność
-jest to edycja limitowana
-skład mógłby być lepszy (co poradzę, że jestem fanką różnych olejków i roślinnych ekstraktów)

---
I to byłoby na tyle.
O czym chcecie poczytać następnym razem?
A) Alverde, masło do ciała macadamia
B)Montagne Jenuesse, czekoladowa maseczka do twarzy
C) Dermacol, żel pod prysznic czekolada&pomarańcza

sobota, 24 listopada 2012

Umilacze wolnych dni

W planie miałam pokazanie zakupów z Rossmana, ale jako że wstałam później niż wcześniej i parę rzeczy zrobić musiałam to nie doznałam zaszczytu posiadania dziennego światła i z planów nici.

Może jutro się uda ;)

A tymczasem pokażę różne zakupy z serii- pierdółki umilające życie :)


  Jako, że biedronkowe podgrzewacze pachną intensywniej niż inne zdecydowałam się na 3 wersje zapachowe:
* czekoladę z wiśnią - tylko osobiście wiśni tutaj nie czuję ;)
*śliwkę- która nie do końca śliwkę przypomina i dlatego właśnie mi się podoba
*wanilię z pomarańczą - wie ktoś może czy da się jeszcze kupić wersję waniliową solo? Kiedyś taka była dostępna i mocno mi jej brakuje.

A oprócz tego waniliowe świeczki firmy Aura- pierwszy raz mam coś z tej firmy, właśnie zapaliłam i testuję :)


  Do tego wrzuciłam do koszyka świece lawendowe, które jak na tradycję przystało też taką prawdziwą lawendą nie pachną, są słodkawe.


   Tę świecę wzięłam głównie ze względu na opakowanie- muszę dorwać knoty, bo chciałam się pobawić w samodzielne kompozycje zapachowe- mam trochę olejków- zarówno naturalnych jak i sztucznych, więc nic tylko tworzyć :)

Kryształki zostały otworzone i wysypane, jak na razie pachną intensywnie, zobaczymy przez ile dni to potrwa.


   Różne herbaty. Szczerze mówiąc wielką fanką herbat nie jestem, wolę co innego, ale nie da się żyć tylko o pepsi twist i tym podobnych.
W środku są ziołowe mieszanki- mam nadzieję, że otrzymam harmonię, balans, spokój i relaks ;)
Po bokach mamy herbaty rozkwitające, które kupuję głównie dlatego, że lubię przyglądać się procesowi ich parzenia.


W końcu udało mi się pozużywać prawie wszystkie czarne herbaty, więc mogłam kupić coś nowego. Niestety nie było tych, na których mi zależało, czyli karmelowej Dilmah i karmelowo- waniliowej Lipton (mam nadzieję, że nie została wycofana, bo coś ostatnio nie mogę jej spotkać)


    Coś słodkiego :) A w sumie słodkiego i gorzkiego.
    Gorzkie czekolady solo mi nie smakują, za to wersję z dodatkami lubię, pewnie dlatego, że te skórki pomarańczy są kandyzowane i dodają słodyczy.



I jak to na gazetoholika przystało- trochę prasy. Niektóre do poczytania, w niektórych więcej obrazków niż tekstu :)

A wy czym będziecie sobie umilać ten weekend?

środa, 21 listopada 2012

To jest napad! czyli z wizytą w drogerii DM - Balea, Alverde, Dermacol i inne

Czasami marzę o tym, żeby drogerie DM zawitały do Polski. A czasami cieszę się, że ich nie ma. Bo jak wiadomo bardziej docenia się to, do czego nie ma się dostępu na co dzie.
A po drugie, niech będzie przyznam się- lubię mieć rzeczy, których inni nie mają, nawet jeśli nie jest do zdecydowanie nic ekskluzywnego :P

Ponad pół roku mnie DM nie widział, więc byłam tak wygłodniała, że miałam ochotę wykupić większość oferty ich marek własnych. W sumie i tak się trochę tego nazbierało, a to i tak połowa tego co przygarnąć bym chciała.

Żeby nie przedłużać, o to rzeczy które najgłośniej krzyczały: 'weź mnie!'


    *olejki Alverde:
   - olejek Alverde z paczulą i porzeczką (dość znany w blogerskim świecie, szczególnie wśród włosomaniaczek), mam go po raz pierwszy

- olejek Alverde z arniką - mam go po raz drugi. Będę stosować do olejowania włosów, do ciała oraz jako dodatek do kąpieli

 - olejek Alverde z dziką różą i rokitnikiem- gości u mnie po raz pierwszy


  * odżywka Alverde z aloesem i hibiskusem- wita u mnie po raz kolejny, bardzo ją lubię

 * szampon Alverde z aloesem i hibiskusem

 * szampon Alverde z zieloną kawą - obydwa szampony goszczą u mnie po raz pierwszy

 *odżywka Alverde z morelą i kwiatem pomarańczy


   *krem do stóp Alverde z sosną i limetką

   *żel do mycia twarzy Alverde z rumiankiem
 
   * olejek do twarzy Alverde z amarantusem


  *odżywka Balea z figą i perłami

  *szampon Balea z figą i perłami


  *odżywka Balea z kokosem i kwiatem tiare- wersję kokos&mleko bardzo lubiłam, zobaczymy jak sprawdzi się ta

  *szampon Balea kokos i kwiat tiare

   * odżywka Balea mango i aloes

   *szampon Balea rozmaryn i melisa - pierwsze testy już za mną i wypadły pozytywnie


    * odżywka Balea do włosów ciemnych
 
     *odżywka Balea do włosów kręconych - ja co prawda mam tylko delikatnie falowane, ale kupiłam z ciekawości ze względu na skład

  * 2 minutowa maska Balea kokos i kwiat tiare


   * mleczko Balea z mocznikiem 10% - oczy mi się zaświeciły, bo to produkt już wycofany, nie ma go w spisie produktów na niemieckiej stronie dm, a tutaj czekały na mnie 3 opakowania; po niczym nie miałam tak gładkiej skóry jak po tym mleczku


   * żel pod prysznic Balea figa i czekolada- kocham i uwielbiam :)
 
   *żel pod prysznic Balea malinowy

  * masło do ciała Balea - pachnie cukrowo-cytrynowo


  *mydło w płynie Balea makadamia i eukaliptus

  * żel pod prysznic Kneipp mak&konopie (nie ma jak dobre składniki:P)

 * żel pod prysznic Kneipp litsea cubeba i cytryna


   * pastylki do kąpieli Kneipp

   * sole tetesept - uwielbiam je

   * masło do ciała Saloos z granatem


 * saszetka maski do włosów Balea kokos i mleko

* baza pod makijaż Dermacol

 *brozner Dermacol

*korektor Dermacol 


A teraz wielkie teeeestowanie :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...