Obserwatorzy

środa, 27 listopada 2013

Zużycia październikowe- Balea, Jason, Marion, Clinique, Alverde, L'orient


1.Balea, odżywka do włosów z kokosem i kwiatem tiare- odżywka okazała się lepsza niż maska z tej serii. To dośc typowe wśród produktów Balea i Alverde, że odżywki są dla mnie lepsze od masek.
2.Efektima, stretch cure kuracja przeciw rozstępom- dawno nie używałam tego produktu, więc postanowiłam go włączyć do pielęgnacji. Wolę używać takich produktów za wczasu, jak widzę że ze skórą jest coś powoli nie tak niż potem się złościć, że problem powstał i dopiero wtedy próbować walczyć, jak już będzie za późno. Kosmetyk ma przyjemny zapach i łatwo się rozprowadza.
3.Balea, odżywka dodają objętości- jeśli chodzi o dodawanie objętości to wolę produkty Jason lub Lovea. Ale i tak polubiłam tę odżywkę- niedroga, nie przeciążająca włosów, nie powodująca sianka (a moje włosy niestety nie wszystkie proteinowe odżywki tolerują) Dobry dodatek do odżywek nawilżających.
4.Jason, nawilżający szampon aloesowy- jeszcze nie spotkałam aloesowego produktu do włosów, który by się u mnie nie sprawdził, aloes to jeden z moich ulubionych składników kosmetycznych. Szampon jest droższy niż drogeryjne, ale wart swojej ceny. Po pierwsze jest to duże opakowanie- 473 ml, po drugie jest wydajny. Jest delikatny, ale jednocześnie dobrze domywający włosy. Posiada łagodne detergenty, jest bogaty w naturalne ekstrakty. Pachnie świezym aloesem zmieszanym z trawą(?) i roślinnymi wyciągami. Trzeba tylko pamiętać, żeby przy częstych stosowaniu aloesowych produktów pamiętać także o emolientach i humekantach.
5.Marion, odbudowująca kąpiel z malin- produkt dużo tańszy od płukanki z Yves Rocher. Moim zdaniem nawet nieco lepszy. Moje włosy lubią glicerynę, więc polubiły się z tym produktem. Wystarczy zostawić na minutę i możemy cieszyć się lśniącymi, gładkimi włosami. Pozostawia przyjemny zapach. Szkoda tylko, że rodzime produkty są u nas tak ciężko dostępne :/


6.Clinique, krem moisture surge- aktualnie krem nr. 1 na cieplejsze dni. Latem sprawdzał się idealnie (w październiku zużyłam końcówkę, nie będę chować kremu na 2/3uzycia do szuflady) - zarówno w wilgotne dni jak i w te suche. Dodatkowy plus za kolor cieszący oko i przyjemny zapach. Minus za cenę.
7.Alverde, peeling do twarzy morela i  rumianek- mój ulubiony peeling mechaniczny. Niedrogi, skoncentrowany- dużo drobinek (nie cierpię peelingów, gdzie jest prawie sam żel a drobinek trzeba wręcz wyszukiwać) konkretnie ścierający, ale nie podrażniający. Miły zapach. Cieszy mnie to, że opakowanie jest małe- wolę co jakiś czas kupić mniejsze opakowanie niż męczyć się z takim 200 ml, szczególnie że peeling do twarzy nie zużywa się szybko. 
8.Olejek z róży (ze sklepu Helfy) - lubię olejki schnące, zamiennie stosuję olejek różany i arbuzowy do pielęgnacji twarzy.
Najczęściej mieszam go z żelem hialuronowym i nakładam na twarz przed użyciem kremu. Sprawdza się też jako olejek po myciu włosów, wystarczy odrobinę delikatnie wetrzeć w końce włosów.
9.L'orient savoi noir z różątak jak włosy oczyszczam szamponami ziołowymi, tak twarz oczyszczam czarnym mydłem. Miałam raz wersję z gorzką pomarańczą, ale mojej skórze odpowiadała dużo mniej i wróciłam do wersji różanej. Skóra po użyciu jest świetnie oczyszczona i odtłuszczona i gotowa na bogate składowo maseczki. Nie przesusza, nie ściąga skóry. Przyjemnie pachnie. 
Polecam także do pielęgnacji ciała. Do włosów użyłam tylko raz (wstępne wrażenia pozytywne)  
10.Bielenda awokado, dwufazowy płyn do demakijażu- kiedyś jeden z moich ulubionych produktów, nie wiem czy się pogorszył czy ja mam inne wymagania, ale już nie zadowala mnie tak jak kiedyś. Owszem, dobrze zmywa makijaż, ale nie lubię tego uczucia tłustości jakie pozostawia (owszem, zaraz potem idę myć twarz pod wodą, ale mimo wszystko lubię kosmetyki, które nie sprawiają dyskomfortu) A jako, że niektóre micele dobrze radzą sobie z demakijażem to zastanawiam się czy wrócę do olejków dwufazowych.

Część II zużyć jutro lub pojutrze.  

sobota, 23 listopada 2013

Zużycia wrześniowe - Sesa, Alterra, Tołpa, Synesis itd.


1. Radox, muscle soak- wolę inne zapachy (np. lawendę czy czekoladę) ale płyn miło mnie relaksuje po ćwiczeniach czy większym sprzątaniu, więc co jakiś czas do niego wracam.
2.Saloos, olejek lawendowy- mieszanka olejów (m.in) sojowego pachnąca lawendą. Stosowałam jako dodatek do kąpieli, raz chyba do olejowania włosów.
Lubię olejki Saloos za nieduże pojemności, dzięki temu zamiast jednego 200 ml mogę wziąć kilka o różnych zapachach.
3.Alverde, olejek z malwą- sprawdził się do kąpieli, moim włosom raz odpowiadał, raz nie. Minusem jest zapach, nie to że pachnie obrzydliwie, po prostu po olejkach Saloos czy B&BW mam większe wymagania, a i samo Alverde ma inne olejki ładniej pachnące.
4.Balea, grejpfrutowy żel pod prysznic- tego mi brakowało! Potrzebowałam czegoś cytrusowego, tęskniłam za grejpfutowym żelem Arko (istnieją one jeszcze w jakiś sklepach?), a jednocześnie byłam już znudzona limonkowym żelem OS.
Oczywiście musiało stać się tak, że kupiłam raz, a potem żel okazał się wycofany. I weź człowieku nie rób zapasów :P
5.Bath&Body Works, żel pod prysznic country chic- bardzo wydajny, niewysuszający. Niestety nie do końca trafiłam w zapach. Tej wersji nie kupię ponownie, za to inne- jak najbardziej.


6.Rossman, szampon 2w1 aloes, awokado i ekstrakt z melona- tani, dość delikatny szampon idealny do częstego stosowania.
7.Farmona, suchy szampon- w końcu udało mi się zdobyć dobry suchy szampon, który nie śmierdzi (jak Fructis) albo nie matowi włosów do niemożliwego stopnia (jak Schauma) a do tego łatwo się wyczesuje.
8.BeBeauty, sól do kąpieli - lawenda- niedroga, łatwo dostępna. Ale jednocześnie nie na tyle porywająca, by kupować ją non stop. Wiele osób chwali ją jako sól do moczenia stóp.
9.Olejek Sesa- dla mnie dość przeciętny, wolę następnym razem zakupić olejek Khadi.
10.Essence, maseczka głęboko nawilżająca- ogólnie wolę maseczki kremowe, robię czasem wyjątek dla tej właśnie maseczki.


11.Bielenda, karoten masło do ciała- spodziewałam się czegoś więcej. Jest dobre jako kosmetyk stosowany po opalaniu, ma przyjemny kolor i zapach. Ale ma też minusy- konsystencję odpowiednią raczej na zimę niż lato i nie do końca dobre dla mojej skóry składniki (pojawiły mi się wypryski na dekolcie i ramionach)
12.Bielenda, Himalajska sól do kąpieli- całkiem przyjemny umilacz, ale patrząc na to ile trzeba jej wsypać, żeby był efekt- mało opłacalny.
13.L'arisse, krem przeciwzmarszczkowy 35+- nie patrzę na oznaczenia wiekowe, stąd zdarzają mi się kremy 35+ i inne. Została mi resztka na dnie, którą chciałam zużyć. Większość kremu została zużyta podczas lutowej kuracji maścią Retin-A, która na dłuższą metę przesusza i powoduje ściągnięcie skóry. Ten krem sprawdził się do tego bardzo dobrze. Bałam się, że będzie za tłusty albo przyczyni się do wyprysków- nic z tego. Dodatkowym plusem jest niska cena- ok kilkunastu zł.
14.L'orient, maska do włosów 7 olejów- ciekawy zamiennik płynnych olejów, dużo łatwiej się nakłada, nie spływa z włosów. Minusem jest cena (ale trzeba przyznać, że produkt jest dość wydajny) Z działania byłam bardzo zadowolona.
15.Zrobsobiekrem, potrójny kwas hialuronowy- podstawa mojej pielęgnacji, kupuję jedno opakowanie za drugim. Owszem, nie jest tak że stosuję go zawsze dzień w dzień dwa razy dziennie, ale ciężko byłoby mi się obyć bez tego produktu. Niedrogi produkt z bardzo dobrym efektem. Szczerze polecam.


16.Alterra, balsam do ciała trawa cytrynowa i brzoskwinia- zapach całkiem ok jak na naturalny balsam do ciała. Z działania byłam zadowolona. Ale przez trudność aplikacji i przymus dlugiego oczekiwania od posmarowania się do możliwości ubrania nie kupiłabym ponownie.
17.Synesis, krem diamentowy- udało mi się go kupić  40% zniżką (kupon z gazety) Ładne białe opakowanie, przyjemny zapach, świetna konsystencja, łatwa aplikacja, brak uczucia tłustości, dobre działanie, brak minusów w postaci zatkanych porów czy ściągniętej skóry.
Gdyby tylko nie ta cena, liczę na cudowne pojawienie się kuponów najlepiej znowu 40%.
18.Tołpa,  tonik dermo face physio- moim zdaniem najlepszy z drogeryjnych toników. O dobry tonik nie jest łatwo- albo są takie, które działają tak mocno jak sama woda albo znów z taką ilością gliceryny, że skóra się lepi. Ten jest lekki, nie powoduje uczucia lepkości, a jednocześnie koi i nawilża skórę. Dostępny w niektórych rossmanach, na stronie Tołpy, a także przez sklep internetowy Empik.
19.Jason, odżywka do włosów dodają objętości- przyjemny zapach, dobre działanie (nadaje się także do skóry głowy, dobrze ją koi i zmniejsza łojotok) Minusy to cena, dostępność oraz sztywna butelka, z której produkt ciężko się wydobywa. Ale ze względu na działanie kupię ponownie. Jeszcze bardziej polecam szampon z tej serii.
20.Welness&Beuaty, żel pod prysznic lotos i mięta wodna- miało być cudowne orzeźwienie, kosmetyk który ukoi po upalnym dniu. Był zwyczajny, a nawet mdły zapach i dziwna konsystencja.


21. Lasy Speed Stick- ulubiony dezodorant spośród tych drogeryjnych. Nie przepadam za kulkami, jeszcze bardziej za sprayami. Nie sprawdził się tez u mnie dezodorant w krysztale.
22.Montagne Jeunesse- maseczka Chocolat Blanc - bogata maska z zawartością masła kakaowego i innych emolientów, słodki przyjemny zapach.
23.Montagne Jeunesse, maseczka Whitening mask - jedno użycie to za mało, żeby skórę roznaśnic i wiadomo, że się tego nie spodziewałam. Ale byłam zadowolona po jej zyciu, skóra wygląda zdrowo i promiennie.
24.Ava, maseczka karotenowa- niedroga, łatwo dostępna, dobra do regularnego, dość częstego stosowania. Szczególnie polecam osobom chcącym utrwalić opaleniznę.
25.Maseczki apivita(ich połówki) wszystkie 3 się sprawdziły, najbardziej polubiłam tę z granatem.

historia:

Zdecydowanie kupię ponownie (-lub kupiłabym, gdyby jeszcze był dostęny, czyli wielcy ulubieńcy, do których wracam regularnie)

Kupię ponownie

Nie wiem czy kupię ponownie (brak zastrzeżeń, ale też brak wielkich zachwytów)

Nie kupię ponownie

Zdecydowanie nie kupię ponownie  (czyli produkty, które zaszkodziły mojej skórze) 

piątek, 22 listopada 2013

Super Pharm -30% - 40% 28.11.-01.12.

W najnowszym numerze Joy znajdziemy kupony zniżkowe do drogerii Super Pharm obowiązuje w dniach 28.11.-01.12.

Zniżki:
-30% kosmetyki do makijażu
-40% lakiery do paznokci
-30% kosmetyki do stylizacji włosów
-30% farby do włosów

Ja na pewno zajrzę do szafy Essie. Czy skuszę się na coś więcej? Nie wiem.


poniedziałek, 18 listopada 2013

Zakupy listopadowe część 1- Organique, Eveline, Deba

Skończył się ban i w końcu mogłam iść na zakupy, większość (aż nie wierzę) to wcześniej upatrzone rzeczy z mojej chciejlisty.




Zakupy z Natury. Szkoda, że to serum działa u mnie chłodząco :/
Moje włosy ostatnio lubią więcej protein, więc zdecydowałam się na tę nowość z Eveline.
Maseczki z Essence, to chyba jedyne maseczki w płatach jakie mi pasują.


Rossman, wyczekiwane żele pod prysznic. Niestety nieco się zawiodłam, żel z Lirene pachnie gorzej niż wycofany jakiś rok temu migdałowy żel. Za to bardzo spodobał mi sie żel OS.
Nawet kokos im się udał(kupił go ktoś inny i miałam okazję go powąchać)


Organique.
Byłam ciekawa dyniowej serii, może skuszę się także na krem (ale o tym pomyślę jak skończę obecny krem na noc)


Różne.
Udało mi się także upolować odżywkę, ale zabrakło jej na zdjęciu. Dobrze, że na mnie czekały :)
Miałam się wybrać po żel Sylveco, ale podczas zakupów spożywczych wpadła mi ręce Ziaja i to jej póki co będę używać.

Póki co nie ma źle, z większości kategorii kupiłam po jednym produkcie.
W planach mam jeszcze mydło savoin noir, mydło marsylskie i parę produktów indyjskich.

wtorek, 12 listopada 2013

Podsumowanie zakupów październikowych- Benefit, Smashbox, essence, ziaja


W końcu nieduże zakupy pielęgnacyjne, są z początku miesiąca. Potem podjęłam się tego wyzwania: Postanowienie miesiąca. Może i Ty się przyłączysz?
 Nie powiem, że łapki nie świerzbiły, bo świerzbiły, ale z jasnym celem dużo łatwiej się powstrzymać.


Dawno nie kupowałam żadnego lakieru czy różu(dawno to dla mnie parę miesięcy:P), czy nawet szminki więc pozwoliłam sobie na parę grzechów. Jestem zadowolona z produktów do ust(idealne na dzień, nadają lekki kolor i nieco połysku ustom) i cieni. Róże wypadają tak sobie. Za to potknęłam się przy zakupie pudru matującego- nie zwróciłam uwagi na to, że jego skład rózni się sporo od wersji sypkiej.




I zakupy z promocji -20% w sephorze. Brakuje jeszcze skośnego pędzelka. 
Skusiłam się na puder brązujący Hoola  (mam inny odcień, ale za ciemny na obecny kolor skóry), wosk do brwi smashbox oraz korektor rozświetlający.
Do tego krem i perfumy, ale to były już zakupy nie dla mnie.

piątek, 8 listopada 2013

Sephora, masło do ciała kwiat bawełny

Sephora, cotton flower nourishing body butter


Płyn o zapachu kwiatu bawełny znałam już wcześniej. Cieszę się, że w Sephorze są testery. Nie zawsze wszystkiego- raz masła, raz żelu, raz mydła w płynie, ale zwykle znajdzie się coś co pozwoli nam poznać zapach. Nawet czekolada pachnie bardzo różnie- raz nieprzyjemnie i chemiczne, raz czekoladą mleczną, raz gorzką. A kwiat bawełny to dopiero kwiat nie do odgadnięcia- bywa lekki i słodki (Yves Rocher), pachnący proszkiem do prania (elektryczny wkład do odświeżacza) a także pudrowy jak w przypadku produktów Sephory.

Na masła nie zwróciłam wcześniej uwagi, bo byłam pewna że to jakieś parafinowe obklejacze. Ale spotkała mnie niespodzianka. Owszem, nie są to produkty tak dobre jak np. masła Bath&Body Works czy Organique, ale gdy coś pachnie ślicznie jestem mu to w stanie wybaczyć.


Obietnice producenta:

Tłumaczone, bo w końcu po co nam w Polsce napisy w ojczystym języku...

Testowany dermatologicznie. Bez parabenów. 
Wzbogacone ekstraktem z kwiatu bawełny i delikatnie pachnące, jego wyjątkowa bogata konsystencja stapia się na skórze. Głęboko odżywia, bez pozostawiania na skórze tłustego filmu dla większego komfortu. Pozostawia skórę miękką i odżywioną.



Pojemność: 200 ml

Opakowanie: wygodny, łatwo odkręcający się plastikowy słoik. Lubię produkty do ciała pakowane w taki sposób. Dzięki temu można wydobyć cały produkt bez potrzeby bawienia się w rozcinanie opakowań.

Zapach: słodko-pudrowy. Pachnie jak zasypka dla niemowląt połączona z jakimiś słodkimi perfumami.

Cena: 59 zł

Dostępność: wyłącznie drogerie Sephora (i pewnie do tego jakieś serwisy aukcyjne)

Skład:



W maśle znajdziemy m.in- glicerynę, masło shea, masło mango, sorbitol, ekstrakt z bawełny, ekstrakt z gardeni, olej kokosowy, olej słonecznikowy.
Jest dobrze, chociaż dla mnie nieco za dużo gliceryny. Wolę lżejsze konsystencje.






Moja opinia:

Lubię kosmetyki, które zachęcają do ich regularnego użytku. A co mnie zachęca? Wygodne i cieszące oko opakowanie, miły zapach, łatwość aplikacji, możliwość szybkiego ubrania się i brak uczucia tłustości.
Jeśli chodzi o opakowanie to wszystko jest tak jak lubię- wygodny słoik, umożliwiający szybkie wydobycie odpowiedniej ilości kosmetyku; kolor jest miły dla oka. Zapach także mi odpowiada- przyjemnie jest wskoczyć do łóżka ładnie pachnąc i dzięki takiej zachciance łatwo jest mimo zmęczenia przełamać się i użyć tego masła.
Ale dalej już nie ma tak dobrze. Jeśli jesteście z tych, którzy wolą użyć balsamu 20 min po kąpieli lub znowu tak szybko, że nawet nie zdążycie się bardzo dokładnie wytrzeć to nie jest to produkt dla was. Jeśli zrobicie to szybko po kąpieli to żadnych problemów z rozsmarowaniem nie będzie. Czas oczekiwania na 'wchłonięcie  się' jest dość przeciętny.
Niestety jak się okazało nie jest to zbyt dobry produkt na lato, a dokładniej gorące, parne lato. Niedużo czasu wystarczy by czuć się jak wysmarowanym klejem. Pech chciał, że chęć na stosowanie tego masła przyszła mi wtedy, gdy wilgotność powietrza była prawie jak w lesie równikowym. Po jakiś dwóch próbach odłożyłam je i zostawiłam na bardziej suchą porę. I wtedy sprawdziło się duuużo lepiej.
Ale powyższe czynniki to nie wszystko, kosmetyk musi przecież jeszcze dobrze działać- dawać zadowolenie krótkofalowe i długofalowe. Z tym pierwszym jest łatwiej- wiele produktów po prostu oblepia i daje wrażenie fajnej skóry, ale tylko do następnej kąpieli. Masło Sephora działa na szczęście także długofalowo, co pewnie jest zasługą emolientów w postaci np. masła shea. Skóra staje się bardziej gładka i śliska.

Dodatkowo  (obok masła Bath&Body Works- Moonlight Path) jest to jeden z moich ulubionych zapachów na noc. Lubię wieczorem użyć czegoś słodko-zmysłowego.

Czy kupię ponownie?

Tak. Na pewno tę wersję, może skuszę się też np. na wersję Toffi.

--
Recenzja jakich innych produktów tego typu was interesuje:
a)bath&body works masło moonlight path lub clean cotton
b)the body shop- brzoskwiniowe lub chocomania

wtorek, 5 listopada 2013

Zapiski dot. pielęgnacji włosów. Odcinek drugi- 21.10.-03.11.

21.10.


przed myciem: olejek Khadi -Amla , potem dołożone jeszcze maski (nieduże ilości, ) - NaturVital, maska aloesowa + Biovax mleczny 
mycie: Synesis, szampon ziołowy
odżywka/maska: Domowe recepty- chińska biała glinka, ekstrakt z otrąb ryżowych
po myciu: gliss kur- 7 olejów (wycofana wersja w formie mleczka) 
 czy byłam zadowolona z efektu? Tak.

23.10.

przed myciem:olejek Alterra z limonką plus żel aloesowy hawai tropic
mycie: szampon Alverde physallis
odżywka/maska: maska Garnier nutri-gładki
po myciu: 
czy byłam zadowolona z efektu? W miarę tak, chociaż szampon mogłam wybrać mniej obciążającą maskę lub mocniejszy szampon



25.10.

przed myciem:  Baikal Herbals, olej do włosów przeciw wypadaniu
mycie: szampn Synesis 7 ziół
odżywka/maska:odżywka Balea kokos&tiare, a potem ocet malinowy Marion
po myciu: 
czy byłam zadowolona z efektu? Tak.

26.10.

przed myciem: 
mycie: szampon Timotei z różą z Jerycha i henną
odżywka/maska: Frucits, odżywka objętość 48H
po myciu: 
czy byłam zadowolona z efektu? Tak. Włosy były błyszczące i pełne objętości.

28.10.

przed myciem: 
mycie:szampon Schauma kids
odżywka/maska: Balea, kokos i tiare
po myciu: 
czy byłam zadowolona z efektu? Tak. Włosy były gładkie, ale jeszcze lepszy efekt daje szampon Babylove

31.10.

przed myciem: 
mycie: szampon Timotei z różą z Jerycha i henną
odżywka/maska: Frucits, odżywka objętość 48H
po myciu: 
czy byłam zadowolona z efektu? Tak. Włosy były błyszczące i pełne objętości.

02.11.
mycie pierwsze: synesis, szampon ziołowy
przed myciem drugim: skalp- Baikal Herbals, olej do włosów przeciw wypadaniu, długość- olejek Alterra z limonką
mycie drugie: szampon miodowy Pertlier
odżywka/maska: Sephora, odżywka do włosów farbowanych
po myciu:
czy byłam zadowolona: tak



niedziela, 3 listopada 2013

Pachnąca sobota cz.4 - wosk Yankee Candle Beach Wood

Beach Wood / Drewno z plaży




Jak świeżo wyprana pościel, orzeźwiający powiew morza lub bogaty aromat ziół. Zapachy zamknięte w Drewnie z plaży od Yankee Candle wniosą do każdego pomieszczenia uczucie świeżości i czystości. Poczuj to na własnej skórze i zrelaksuj się.

źródło:zapachdomu.pl

Seasoned by the elements. . . this modern blend of vetiver, salt air and driftwood creates an intriguing fragrance.

źródło: yankeecandle.co.uk


Moja opinia

Nazwa wosku zachęca do zakupu. Kto nie chciałby się poczuć jak na plaży w piękny, letni wieczór? No dobrze, złe pytanie, na pewno ktoś by nie chciał. Ale dla mojej osoby to zdecydowana zachęta dla zakupu. Wosk starałam się zwąchać jak zawsze w sklepie- ale przez to, że cały sklep mocno pachnie, a przez folię czuć słabo jest się w stanie wyłapać tylko te woski, które zupełnie nam nie odpowiadają. Reszta to i tak mała niespodzianka.

Odpalam więc i co czuję? Coś słodko-słonego. Przy czym nie jest to taka typowa słodycz, ma w sobie coś cierpkiego. Gdy pochylę nos nad parującym woskiem czuję także zapach cytrusów i trawy.
Jest to kolejny wosk, który nie pachnie równo podczas palenia. Bywa słodki, bywa mocno słony. W pewnym momencie czułam mokre drewno, a potem znowu zapach spalanych, drewnianych indyjskich kadzidełek. Można to zaliczyć zarówno dla plusów jak i minusów- zapach nie jest jednostajny, ale znowu może momentami podobać się bardziej, a momentami mniej.

Jako, że nie wiedziałam jak pachnie sam wetiwer postanowiłam poszukać o tym informacji:
Posiada korzenny, drzewny, trochę podgniły i słony zapach, który bardzo łatwo nasuwa na myśl skojarzenie z kolorem ciemnozielonym. Właśnie ta właściwość sprawiła, że powszechnie wykorzystywany jest w kompozycjach szyprowych czy świeżych-zielonych i fougere.
 źródło: http://www.nezdeluxe.pl/2010/10/wetiwer-w-perfumach-czyli-jak-trawa.html

Można więc uznać ten wosk za połączenie wetiweru z solą morską.

Zapach sprawdzi się przy seansie domowego spa- wsypujemy do wanny sól morską, zapalamy ten wosk, zamykamy oczy i udajemy, że jesteśmy właśnie nad morzem.

Na początku nie byłam przekonana do zapachu Beach Wood, wydawał mi się nijaki, a potem dziwny. Teraz zmieniłam zdanie. Myślę, że fajnie będzie go połączyć z np. woskiem November Rain lub innym woskiem pachnącym wilgocią. (aktualnie nie mogłam tego zrobić, bo nie mam na stanie NR)
 

 


 Gdzie za ile i dla kogo?

cena: 6 zł
dostępność: woski kupimy w sklepach internetowych, zdarzają się także w sklepach kosmetycznych czy ogrodniczych
do jakich pomieszczeń:
*salon
*łazienka
*przedpokój
*sypialnia
*pokój do pracy

Czy kupię ponownie? Tak. Kupię kolejny wosk lub małą świecę (ponieważ wygodniej jest użyć w łazience świecę niż kominek z woskiem)




p.s. wybaczcie, że post znowu w Niedzielę, od przyszłego tygodnia obiecuję poprawę i powrót postów w Sobotę.
 

piątek, 1 listopada 2013

Zakupy wrześniowe cz.3- Bioarp & zrobsobiekrem

Moje pierwsze zamówienie ze sklepu Bioarp- chyba z rok się zbierałam, za duży wybór jak na pierwsze zamówienie ;)

Kusiły mnie też masła do ciała i peelingi, ale na razie się wstrzymałam i skupiłam na produktach do włosów.


Zdecydowałam się na szampon objętość xxl, szampon na miodowym propolisie oraz szampon tybetański. Najbardziej przypadł mi do gustu ten pierwszy- ale to dopiero wstępna opinia.


Odżywki- na miodowym propolisie oraz dwie eco hysteria- super blask oraz ultra gładkość. Najlepsza jest dla mnie ta druga.


Maski- z otrębami ryżowu i białą glinką, jajeczna, drożdżowa oraz eco hysteria do włosów farbowanych. Na razie miałam okazję wypróbować tylko tę pierwszą.


I dwa żele pod prysznic- chwyć falę i sexy dancer. Oba kiedyś kupię ponownie; chętnie wypróbuje też inne wersje.

zrobsobiekrem:


susz lawendowy (do woreczków, a może i do kul musujących) kwas stearynowy (do świec) i hydrolat rumiankowy (mój hydrolat nr 2, miejsce pierwsze to woda różana Dabur)


Ekstrakt z soku z banana z myślą o maseczkach do twarzy, może też  wykorzystam do włosów. Nie mogło zabraknąć potrójnego kwasu hialuronowego, wzięłam 4 opakowania, w tym 3 dla siebie.
Sorbitol- spróbuję mieszać kroplę z kwasem hialuronowym, dodać do maseczek czy masek do włosów.


Parę olejków m.in tamanu- z myśląo twarzy i skórze głowy oraz z porzeczki i bawełny- z myślą o końcówkach włosów.


Zapomniałam poprosić o inne próbki i znowu dostałam korund, chyba jest mi przeznaczony ;)


Kolejne olejki, m.in. ulubiony z owoców róży. Skusiłam się także na macerat z kasztanów.
I jedwab do tuningowania masek, dawno go nie kupowałam.


I olejki eteryczne, głównie z myślą o aromaterapii. Żeby mi jeszcze wychodziły kompozycje ładniejsze zapachowo :P no cóż człowiek uczy się na błędach.
Wzięłam też 3 kompozycje zapachowe, co pozwoli mi wyprodukować olejki do kąpieli tanim kosztem- olej z pestek winogron z biedronki, trochę aromatu i mamy fajną kąpiel za grosze.

Douglas:


Tutaj zdecydowałam się tylko na maseczki.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...