I znowu nie zabrałam ze sobą kuponu zniżkowego...
Nie mogło zabraknąć ulubieńca ulubieńców czyli wosku Midsummer's Night.
Nowe dla mnie zapachy to m.in. Black Cherry (zapach tak mi się spodobał, że wzięłam od razu dwa) i Lemon Lavender (tego zapachu pewnie nie kupiłabym online obawiając się zapachu płynu toaletowego:P ale na szczęście moje wyobrażenie było mylne i zapach jest miły dla nosa)
Nie wszystkie zapachy, które miałam na liście były dostępne w postaci wosków, więc do koszyka wpadło także parę małych świeczek. Ale chyba i tak chyba wylądują w kominku ;)
Podgrzewacze River Valley (ponieważ nie było ani małych świeczek ani wosków) i coś dla włosów- nie było maski anti-age, więc zdecydowałam się wypróbować coś nowego.
Świeczki zapachowe, i dzien staje sie przyjemniejszy! :) Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńLemon Lavender to wg mnie niesamowicie ciekawe połączenie, pachnie bardzo ciekawie i do tego intensywnie, lubię ten wosk :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio "popełniłam" spore zakupy w Yankee, tylko woski, ale kolekcja trochę się powiększyła ;) Też kupiłam Black Cherry, pachnie cudnie, ale jeszcze nie paliłam.
Piękna kolekcja. Kiedy Ty to zużyjesz?
OdpowiedzUsuńNieprędko. Ale, że nie używam ich tylko w jednym pomieszczeniu to schodzą.
UsuńTylko jest tak, że albo bym wypachniła wszystko od a do z, albo w ogóle mi się nie chce używać.
I jak to ja- nie umiem kupić paru, albo tona albo nic. Stąd też do pierwszego zakupu zbierałam się wieki.
poszalałaś trochę :)
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie topią się stokrotki, cały pokój nimi pachnie! :)
OdpowiedzUsuń