Obserwatorzy

środa, 30 stycznia 2013

Mydlarnia u Franciszka- zakupy

Nie byłam w tym sklepie od września/października, więc był czas najwyższy na sprawdzenie co tam nowego na półkach :)

Zdecydowałam się na:


   *glinkę beloun (tę glinkę mam po raz pierwszy, wstępne testy są pozytywne, ma efekt 'liftingujący' dobrze napina skórę

*czarne mydło oliwkowe (wersja z różą damasceńską) - uwielbiam ten produkt, raz skusiłam się na wersję neroli i żałowałam tego- produkt dużo mniej mi odpowiadał


   *koncentrat wody z morza martwego - już dawno chciałam go wypróbować, wypatrzyłam kiedyś w jednym sklepie internetowym, ale tam był jeszcze droższy niż tutaj

*marchewkowe mydło na wagę

*masło shea o zapachu piżmowym- masła z dodatkami zapachowymi używam dużo chętniej niż takiego zwykłego, polecam także wersję z magnolią

*olejek (wapomix) Dr Beta na poprawę koncentracji - lubię gotowe mieszanki olejków, posiadam już 'na zmęczenie' i 'na sen' i bardzo je sobie chwalę; powoli powiększam moją kolekcję olejków tej firmy

Kusiło mnie jeszcze parę produktów, szczególnie szamponów, ale stwierdziłam, że zostawię sobie na później ;)

Sklep oferuje także m.in olejki, hydrolaty, masło kokosowe itd- ale to produkty są łatwo dostępne i da się je kupić czasem i kilkakrotnie taniej niż w tym sklepie.
Warto zwrócić uwagę na maski do włosów, polecam m.in. maskę L'orient 7 olejów.
L'orient miał też w swojej ofercie prześwietną odżywkę do włosów, niestety została wycofana; wielka szkoda, bo to była chyba najlepsza odżywka do włosów jaką miałam okazję mieć.
Chętnie spróbowałabym ją odtworzyć, ale potrzebny m.in olej kaktusowy, co prawda vatika ma taki w swojej ofercie, ale tam jest prawie sama parafina i niewiele mi z tego... Może ktoś wie gdzie taki olej kaktusowy dostać?

wtorek, 29 stycznia 2013

Poniedziałek na słodko cz.4 - Montagne jeunesse maska czekoladowa


Tego produktu używam głównie dla walorów zapachowych. Czasami lubię sobie zrobić 'czekoladową orgię', czyli wlać do wanny płynu czekoladowo-pomarańczowego, nałożyć czekoladową maseczkę na twarz, a wszystko zwieńczyć czekoladowym balsamem do ciała.
Gdyby mi jeszcze było mało to zawsze mogę skorzystać z kominka do aromaterapii i olejku o zapachu czekolady. Doznania zapachowe są, kalorii nie ma ;) Czyli lepiej być nie może.

Gdzie i za ile:                                                                                                                                        


cena: 7, 49 zł (kiedyś była o 2 złote tańsza)

dostępność: Super Pharm, czasami można ją spotkać w Naturze i Douglasie; drogeria internetowa Esentia, apteka&drogeria Mediq

skład:                                                                                                                                                     


Mamy tutaj białą glinkę, błoto z morza martwego, masło kakaowe, masło shea, sproszkowaną skorupę nasion kakaowca.

Inne informacje o produkcie:                                                                                                                

wydajność: ja zużywam na jeden raz- smaruję twarz, szyję i dekolt; niektórzy twierdzą, że maseczki MJ wystarczają na parę użyć, ale ja osobiście lubię grubszą warstwę, dla czystej przyjemności ;)

konsystencja:


zapach: zdecydowanie słodki, kojarzy mi się z musem czekoladowym.

jak stosować: Producent zaleca nałożenie na 10-15 i zmycie lub pozostawienie do wyschnięcia.
Ja maseczki z glinką nakładam na zwilżoną skórę- raz, że wtedy nie ma uczucia ściągnięcia skóry które występuje gdy pozwolimy glince wyschnąć; dwa, że w maseczce mamy humekant(glicerynę), który pomaga zatrzymać wilgoć w naskórku. Nie pozwalam też maseczce wyschnąć, spryskuje ją w międzyczasie hydrolatem lub wodą termalną.
Zaschnięte maseczki na bazie glinki są trudne do zmycia, nie polecam takiej zabawy ;)

podobne produkty: maseczka z glinką i czekoladą z h&m, maseczka Dermika z serii Let's Dance (seria była wycofywana z Natur już jakiś czas temu, ale w innych sklepach nadal czasami te maseczki widuje)

czy warto coś do niej dodać: nie jest to konieczne, ale można. Ja dodaję parę krople któregoś z mixów olejowych Alverde- najczętniej tego z porzeczką lub tego z różą, wtedy maseczka daje jeszcze lepszy efekt.

Kilka słów ode mnie:                                                                                                                           

Kto może być zainteresowany tą maseczką? Osoby, którym się nie chce (lub nie mają czasu) nakładać najpierw maseczki z glinki, a później jeszcze nawilżającej; a także osoby dla których maseczki z samej glinki są zbyt ściagające/wysuszające.
Producent obiecuje głębokie oczyszczenie porów, czy jest to prawdą? Aktualnie dzięki uważaniu na składy kremów i podkładów już tego problemu praktycznie nie mam. Ale kiedyś niestety miałam. W takim przypadku taki produkt nie zapewni obiecanego efektu. Osobom oczekującym porządnego oczyszczenia polecam zieloną glinkę z dodatkiem hydrolatu oczarowego i jakiegoś hydrolatu.
Czy możemy liczyć na głębokie nawilżenie i odżywienie? Jak dla mnie skórę to się odżywia od środka, a żaden ze składników maseczki nie przeniknie przez naskórek. Ale efekt nawilżenia jak najbardziej jest.
Co ta maseczka mi daje? Skóra twarzy traci oznaki suchości, odżywa, zniwelowane są oznaki zmęczenia, jest bardziej napięta; wygląda się tak po prostu żywiej ;) (a to pewnie jest zasługą sproszkowanej skorupy z nasion kakaowca, której działanie jest podobne do działania kofeiny)
I zapach! Bardzo mnie odpręża. Czuję się jak w prywatnym czekoladowym niebie.
Podstawą dobrych kosmetyków jest zawieranie jednocześnie emolientów, humentantów jak i substancji nawilżającyh. Maseczka MJ spełnia te wymagania- mamy humekanty (np gliceryna), emolienty (np. masło kakaowe) i substancje nawilżające (np glukoza)

Czy polecam? Cuda-niewidy się nie dzieją po zastosowaniu tego kosmetyku. Ale i tak zdecydowanie polecam. Nie wysusza, skóra po zastosowaniu wygląda dużo lepiej (wiadomo, że nie jest to efekt na długi czas, ale ciężko czegoś takiego oczekiwać); nie składa się jak niektóre maseczki z wody, parafiny i substancji zapachowych; ma dobre składniki. Nie posiada parafiny, parabenów itp substancji. Firma jest nietestująca.
I warto dla samych doznań zapachowych, dla mnie to niezwykle ważny element przy pielęgnacji- jest przyjemniej, dużo chętniej też takich produktów używam.

---
p.s. wiem, że dzisiaj wtorek, ale wczoraj nie zdążylam dokończyć tego posta (tak samo jak w poprzedni poniedziałek:P)  A chciałam w końcu wznowić tę serię.

Jesteście ciekawi recenzji innych maseczek Montagne Jeunesse?

piątek, 25 stycznia 2013

Zakupy- maska Bioetika, płyny do kąpieli Bielenda


  * Maskę Bioetika kupiłam skuszona przez Anwenę (http://www.anwen.pl/2013/01/ulubieniec-miesiaca-grudzien-2012-maska.html) Skład jest dośc prosty, kupiłam ponieważ moje włosy lubią aloes oraz olej kokosowy. Użyłam jej dopiero jeden raz, byłam zadowolona, ale myślę, że po dodaniu protein mlecznych i hialuronu byłaby moim prywatnym ulubieńcem.

*maskę Loton wypatrzyłam kiedyś na KWC, miałam ją kupić już dawno temu, ale zawsze znajdowały się rzeczy, które kusiły mnie jeszcze bardziej.


    * Szampon Garnier Citrus Mint Fresh, testowałam wersję z grejpfrutem i byłam zadowolona z efektu (włosy uniesione u nasady, dobrze oczyszczone, ale bez przesuszenia), więc chciałam zobaczyć jak sprawdzi się ta wersja

*żel pod prysznic Kamill, dzika róża i mleko- dobry produkt, delikatny dla skóry, kolejnym plusem jest zapach

*szampon Garnier Fructis - tu to się nacięłam, nie zauważyłam dimethicone w składzie, który jest mocno niepożądany w szamponach :/

*krem do rąk Eveline aksamitne dłonie, jeszcze nie przetestowany

*Cztery Pory Roku, zimowy krem do rąk z miodem i żurawiną - nie jestem fanką żurawinowego zapachu, ale znowu nie jest dla mnie jakimś cierpieniem gdy muszę go poczuć, zapowiada się dobrze

Kończą mi się moje ulubione kremy- essence i aloesowy (nie pamiętam firmy) Ten essence już nie jest dostępny, a drugi to sobie mogę kupić jak wsiądę w samolot na 5 godz:P Także musiałam poszukać zastępstwa. Mam nadzieję, że będę zadowolona.


  *olejek do kąpieli Bielenda yland-ylang&róża (czemu to się nazywa olejek a nie płyn do kąpieli)

 *olejek do kąpieli Bielenda, piżmo&jaśmin

 *sól do kąpieli Bielenda, imbir&kardamon - producent zaleca jak zwykle garść soli, ja tam lubię sobie bardziej dogodzić ;) Zapach podoba mi się mniej niż w przypadku płynów, ale znowu dojrzałam w nim ciekawe ekstrakty.

Wszystkie powyższe kosmetyki zostały kupione w Makro.

Zakupy z Czech - Manufaktura, Rossman itd.

Na DMie świat się nie kończy ;) Zakupy z końca Grudnia, no ale z moim zapłonem...


   To moje pierwszy kosmetyki marki Manufaktura. Zastanawiałam się czy są także dostępne w Polsce czy tylko coś mi się przywidziało.
Zdecydowałam się na różano-perłowy szampon,  na razie myłam nim włosy dwa razy więc ciężko o opinię. Na razie wiem, że jeszcze mi nie zaszkodził :P Nie wysusza włosów, nie powoduje oklapu. Ale niektóre wady wychodzą po dłuższym uzytkowaniu.
Oferta odżywek także była ciekawa, ale jako że w DMie wzięłam to i owo postanowiłam się wstrzymać.
Zdeycodowałam się za to na waniliowy balsam do ciała. Kiedyś lubiłam waniliowe masło z Joanny, miało przyjemny słodki zapach, niestety kosmetyki z parafiną to nie jest to co moja skóra lubi.
Wzięłam także masło pod prysznic (masło bez masła, ale za to z olejami)


   Wzięłam także krem do rąk firmy indulona (skład dobry na zimę),  wysuszacz do lakieru Essence (który u mnie w Naturach niby jest, ale w praktyce ciężko go dostać, bo wiecznie jest wykupiony) Albo mam dwie lewe ręce, albo zrobiłam coś nie tak, albo ten produkt jest przereklamowany. U mnie się nie sprawdził. Kolejną rzeczą jest żel pod prysznic Nivea, myślałam że ten produkt zniknał na dobre, bo u nas nie widziałam go już chyba od dwóch lat, a tu mała niespodzianka.


   Rożne maseczki h&m.(u nas też już dostępne)

 
Wypełniacz do koka (mam już jeden, ale chciałam sprawdzić jak sprawdzają się te mniej sztywne), lakier i 2 lakiery nawierzchniowe z brokatem. Wszystko z h&m.


   Udało mi się upolować jeszcze 3 opakowania odżywki Isana z olejkiem babassu.


Przygotowuję także post o aktualnej pielęgnacji twarzy.

wtorek, 22 stycznia 2013

Zakupy z drogerii DM - Balea, Alverde, Saloos

Zapłon to ja mam wyjątkowo wczesny ;)
Zakupy zostały zrobione pod koniec Grudnia. Pojechać gdzieś gdzie są dostępne drogerie DM i nie wejść? O nie!

Zależało mi głównie na dokupieniu wycofywanego olejku z porzeczką oraz żelu i balsamu o zapachu figi i czekolady.


    *żapas żeli figa&czekolada zrobiony :)
    *żel czekoladowy- jeszcze nie wypróbowany
    *żel wiśnia&migdał- na początku uważałam ten zapach za taki sobie, ale im dłużej go używałam tym bardziej mi się podobał


   *olejek z paczulą i porzeczką także upolowany
   *dokupiłam także jeden olejek z różą- lubię go używać do włosów, jako dodatek do kąpieli, jako dodatek do maseczek
   *olejek Vanille Chai- spodziewałam się lepszego zapachu, nie jest jakiś zły, ale moje wyobrażenia były zupełnie inne; ale za to ma porządny skład, na pewno będzie dobry do kąpieli i nawilżania ciała


     *szampony i odżywki z serii Balea professional, ostatnim razem kupowałam kosmetyki z różnymi roślinnymi dodatkami, teraz chciałam sprawdzić jak sprawdzą się takie; rano nie zawsze chcę się za długo trzymać cokolwiek na włosach i produkty tego typu sprawdzają się bardziej niż te bogate w olejki i ekstrakty, które są świetne ale potrzebują chwili na zadziałanie


    *odżywek i szamponów ciąg dalszy


   *szampon wiśniowo-jaśminowy dodający objętości
   *odżywka z amarantusem - ma dużo gliceryny, więc sądzę że moje włosy ją polubią
   *maska balea z figą i perłami


     *pianki i szampony, seria trend it up czeka w kolekcje, aktualnie testuję tę 'zwykłą'


  *mleczko do ciała z olejkiem migdałowym

  *żel-krem pod prysznic z olejkiem macadamia i masłem karite

  *malinowe masło do ciała (żałuję, że nie było jakiegoś mydła w płynie lub żelu o tym zapachu)


    *masło i olejek saloos- niedawno mi się skończyły i kupiłam ponownie

   *korektor Alverde, niestety nie ten który miałam kupić, bo wzięłam w kredce zamiast w słoiczku:/

 

środa, 16 stycznia 2013

Zakupy sephora& płyny luksja

Nie jestem wielką fanką Sephory. W tamtym roku zakupy zrobiłam tam tylko raz - podczas promocji -30% na marki własne i marki na wyłączność Sephory.

Niedawno zachciało mi się balsamu lub żelu pod prysznic o zapachu Creme Brule; tak jakoś mi się wydawało, że ten zapach nadal będzie dostępny. Niestety nie miałam racji :(
Byłam też ciekawa produktów yes to carrots, które kuszą mnie już od jakiegoś czasu.



  Skusiłam się na płyn do kąpieli o zapachu Toffee, bo płynu o takim zapachu jeszcze nigdy nie miałam. Do tego wzięłam płyn do kąpieli yes to baby carrots,  ma przyjemny skład- roślinne ekstrakty, aloes, dzięki czemu nie powinien wysuszać skóry.


   Moja pierwsza kolorówka marki Sephora:
  *flashy liner waterproof, 06 flashy brown - zobaczymy jak sprawdzi się na bazie, bez bazy jej wytrzymałość jest dość niska
*szminka Sephora Rouge Shine, 03 - nudziak, ale bez efektu trupich ust; lekko połyskująca, bez drobinek

*krem pod oczy Yes To Bluberries, patrząc na skład wygląda obiecująco


                                          *swatch kredki i szminki


    *zestaw Yes to carrots- masło&peeling do ciała, przeceniony ze 129 zł(tyle bym na pewno za ten zestaw nie dała) na 39 zł.


Do Natury zajrzałam w celu zakupu peelingu cukrowego, niestety ten na który miałam ochotę, czyli ze Starej Mydlarni nie był dostępny; zdecydowałam się na coś innego, bo tamtego chyba się nie doczekam...
Wzięłam także dwie saszetki maseczki karotenowej firmy Ava, kiedyś ta maseczka wydawała mi się taka sobie, teraz bardzo ją polubiłam i zamierzam regularnie stosować.


Przy okazji zakupów spożywczych kupiłam też dwa płyny do kąpieli firmy Luksja. Kusiła mnie jeszcze wersja czekolada&pomarańcza, ale jako że mam inny produkt o tym zapachu to zakup poczeka.
Zdecydowałam się na zapach ciasta cytrynowego i jagodowego muffina.
Zwykle wybieram płyny o pojemności 500 ml, ale przekonała mnie ich cena (pół litra Radoxa kosztuje podobnie, albo nawet więcej niż litr Luksji; jak mi się znudzą to będę je stosować do mycia rąk)
Składowo nie powalają- woda, slesy, sztuczne substancje zapachowe. Jako, że zwykle trochę w tej wannie leżę to będę dodawać do kąpieli jakiś olej.

sobota, 12 stycznia 2013

Na dobry początek miesiąca





Drogeria Natura:




   *aloesowa maska NaturVital- mój wielki ulubieniec, to już moje któreś opakowanie tej maski

  * żel pod prysznic Original Source raspberry&vanilla - jestem fanką produktów tej firmy, zwykle wybieram te cytrusowe, teraz skusiłam się na coś słodkiego

 *Bielenda, sexy look, jędrny biust - najlepszy (ze wypróbowanych przeze mnie) krem do biustu



  * balsam do ust Blistex - składowo dobry, ale nie podoba mi się ten efekt chłodzenia

  *płatki pod oczy oraz kilka maseczek

Rossman:


   *żelowy krem do twarzy Eveline biohyaluron 4D- będę używać po skończeniu obecnego kremu na dzień

*Isana, krem do rak sheabbuter&kakao

*Alterra, olejek migdał&papaja- będzie służyć mi do mycia twarzy, bo ten olejek jest dobrą, gotową mieszanką ocm

Szukałam balsamu do kąpieli babydream fur mama, ale niestety go nie było :( Zamiast tego zdecydowałam się płyn do kąpieli hipp
Będę stosować go do mycia pędzli, mycia twarzy, czasami do mycia ciała.


   * maseczki, nie licząc płatków do oczu same znany i lubiane produkty, szczególnie polecam maseczkę eveline (lekka, żelowa formuła, zero efektu tłustej i świecącej się skóry) i maseczkę Dermika-Alabaster
 

piątek, 11 stycznia 2013

Isana, hand creme sheabutter&cacao


Podczas wczorajszych zakupów w Rossmanie wpadł mi w oko ten krem. Niewiele o nim powiem, ponieważ został użyty dopiero kilkakrotnie.

Moim zdaniem warto zwrócić na niego uwagę, jest bardziej natłuszczający niż wersja z kwiatem pomarańczy. Tamten krem jest dobry, ale na wiosnę/lato, na zimę skłaniałabym się ku bardziej natłuszczającym składnikom jak właśnie masło kakaowe i masło shea.


Tutaj możecie podejrzeć skład kremu. Mamy glicerynę (czyli coś co pomaga zatrzymać wilgoć w skórze;na szczęście krem nie ma tej gliceryny bardzo dużo i nie klei się tak jak typowe kremy glicerynowe), masło shea, masło kakaowe i łagodzący pantenol.

Krem kosztuje 4,99 zł.

niedziela, 6 stycznia 2013

Moje pierwsze masła z the body shop & grudniowe różności

Długo przechodziłam obojętnie obok maseł firmy The Body Shop, składy wydawały mi się takie sobie (a byłam wtedy na etapie fascynacji składami na bogato, chcąc by masło do ciała zawierało masło shea/kakaowe plus olejki i ekstrakty, zapominając że taka kombinacja niekoniecznie jest dobra na poranki, gdy chcemy się szybko posmarować i od razu ubrać; zresztą na wieczory gdy chce się szybko wykąpać, posmarować i iść spać też nie)
Teraz moje podejście trochę się zmieniło.

Ja jak to ja chciałam wziąć ze sobą więcej rzeczy, szczególnie, że sporo było przecenionych- a to czego nie kupiłabym w pełnej cenie, uważając za dobre, ale przepłacone w promocji chętnie przygarnę.

Zdecydowałam się na:


  Czyli trzy masła do ciała i znaną w blogosferze odzywkę bananową. Odżywkę już kiedyś miałam i byłam z niej zadowolona.
Przypomniał mi się post Anwen (wybaczcie, jeśli się pomyliłam), która skusiła się na maskę z bananów, a potem tych resztek nie mogła wydłubać.
Jeśli więc chcecie coś bananowego polecam skłonić się ku gotowym produktom ;)


  Skusiłam się na trzy masła do ciała:
  *migdałowe (pachnie jak migdałowy olejek do ciasta, jako wielbicielka takich zapachów mówię mu tak) Kosztował ok 34 zł.
 *jagodowe, w sklepie podobało mi się bardziej, teraz sama nie wiem, zobaczymy co z tego będzie. Kosztował ok 34 zł
* brzoskwiniowe- zakochałam się w tym zapachu! Pachnie inaczej (i lepiej) od innych morelowych produktów, które próbowałam, kosztował ok 68 zł


    *i składy maseł dla zainteresowanych

A oto co jeszcze wpadło w moje ręce:


*Marks&Spencer:


     Skusiłam się na różany płyn do kąpieli i pudry do ciała. Jeśli chodzi o pudry spodziewałam się sporego połysku, a tutaj zupełnie coś innego. Ale moja wina ;) Na opakowaniu nic nie pisze o tym, że to puder połyskujący czy z drobinkami. Pudry zawierają kwiatowe ekstrakty.
Na początku chciałam kupić duży różany, ale końcowo wolałam parę mniejszych.
Płyn kosztował 16,99 zł, pudry w cenie regularnej 36,99 zł- ja zapłaciłam mniej.

*Auchan:


   * maska Gloria, miałam raz wieki temu i nie przypasowała mi; jest o niej jednak tak głośno, że postanowiłam zaryzykować raz jeszcze

*odżywka-maska Tołpa- mój ulubieniec, wracam do niej ciągle

*odżywka do włosów- miałam wersję z bambusem i proteinami, teraz zdecydowałam się na tą. Odżywki kosztują około 5-6 zł, są geste i wydajne, polecam.

*Rossman:

maska zaplątała się przypadkowo, nowego zdjęcia nie zrobiłam bo kosmetyki były już potem pozużywane nieco


  *poranny ulubieniec, czyli limonkowy żel pod prysznic Original Source

 * proteinowa odżywka isany, zwykle używam jej po zmieszaniu z odżywką nawilżającą, rzadziej solo


   *narzędzie tortur ;)

Mieszanka z różnych miejsc:


  *peeling polecam osobom lubiącym mocne zdzieraki

  *wiem, że odżywki Gliss Kur to same silikony, ale gdy przed upięciem włosów na ileś godzin takie coś to dobra opcja na zabezpieczenie włosów


  * chyba mój pierwszy balsam Dove w całym żywocie :P


* balsam Eveline, już kiedyś go miałam, plus za zapach i działanie, minus za tak dużą butlę- ale ja to po prostu lubię odmianę, a jak coś mi się podoba kupuję następne opakowanie; takie wielkie butle mnie przerażają



 * lusteko, Flo, 14, 99 zł

Bardzo mi się spodobało, kojarzy mi się z królową śniegu ;)
Wcześniej miałam okrągłe z ikei, ale po pierwsze znudziło mi się, po 2 nóżka lubiła się odkręcać od podstawy.
To także jest dwustronne, ale ja i tak nigdy tej drugiej strony nie używam.


To jeszcze niestety nie koniec (a wolałabym, żeby był) :P Na zdjęcia czekają jeszcze zakupy wyjazdowe, m.in z drogerii dm.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...