Gdzie i za ile:
Dokładnie tą wersję możemy dostać niestety tylko w Biedronce (i to w dodatku nie w stałej ofercie)
Kosztował ok 10 zł, dokładnej ceny nie pamiętam.
Spojrzałam na stronę Eveline i zauważyłam ten produkt w stałej ofercie
Wcześniej był tylko zamiennik w okrągłej butelce, ale już z innym składem (nawet leży u mnie i czeka na zużycie) Dajcie znać czy widziałyście go w jakiejś drogerii, będę wdzięczna za informacje.
Opis i obietnice producenta:
Oj chciałabym, żeby można było poprawić jędrność i elastyczność na stałe tylko dzięki balsamowi za 10 zł. Tylko co w takim razie robią na tym świecie salony kosmetyczne, że o chirurgach plastycznych nie wspomnę? :P
Co nie zmienia faktu, że zadbana i nawilżona skóra będzie mniej narażona na utratę elastyczności, ale to już tak dobrze nie brzmi.
Producent obiecuje także nawilżoną skórę do 48 godz. Nie mierzyłam z zegarkiem w ręku ;) Muszę jednak przyznać, że nie jest to balsam typu- skóra posmarowana-jest dobrze, prysznic&zmycie balsamu- po efekcie.
To dobry produkt dla osób, którym nie chce się używać balsamu 2 razy dziennie ( a mało komu się chce) tylko robią to raz dziennie albo jeszcze rzadziej.
O akwaporynach pierwsze słyszę (nawet wyszukiwarka podkreśla to słowo na czerwono ;) ) i mam pojęcia czy to coś działa, za to reszta składników- olejki, kwas hialuronowy, algi to rzeczy mi znane i oceniane na plus.
Zgadzam się z tym, że skóra po balsamie jest gładka i nawilżona. Czujemy delikatną powłokę, ale nie jest ona tłusta, lepiąca czy drażniąca.
skład:
Mamy tutaj oleje: sojowy, arganowy; mocznik, ekstrakt z alg, ekstrakt z żeń-szenia, kwas hialuronowy, ekstrakt z fiołka, witaminy, alantoinę, masło shea.
Konsystencja, zapach i wydajność:
Balsam ma średnią gęstość, co pewnie będzie odpowiadać wielu osobom. Ja także nie lubię mleczek spływających z ciała podczas nakładania ani bardzo twardych maseł, które ciężko się rozprowadza.
Ma kremowy, słodki (ale nie mdlący zapach) z wyraźną nutą olejku ze słodkiej pomarańczy. Sprawdzi się na każdą porę roku, zimą osłodzi nam ciemny wieczór, a na lato nie będzie zbyt słodki.
Wydajność jest dobra, pomimo średnio gęstej konsystencji. To pewnie przez sporą zawartość olejków, takich balsamów nakłada się mniej niż tych z mniej bogatym składem.
Kilka słów ode mnie:
Nie byłam przekonana do balsamów Eveline, które były dostępne w Biedronce. Byłam przekonana, że wszystkie są z dużą zawartością parafiny ( a ja takich unikam) Na szczęście chciało mi się zerknąć dokładniej na ofertę i znaleźć coś dla siebie.
Po zakupie nie do końca byłam przekonana, bałam się że duża zawartość oleju sojowego sprawi, że po nałożeniu kosmetyku trzeba będzie czekać parę min, żeby móc się ubrać i nie przylepić spodni no nóg za pomocą balsamu. Moje obawy na szczęście okazały się nieuzasadnione.
Balsam rozprowadza się łatwo, używanie go jest przyjemne, co pomaga w wypełnieniu postanowienia o regularnym stosowaniu. Ubrać można się od razu. Nie zwróciłam niestety uwagi na to jak długo zapach słodkiej pomarańczy utrzymuje się na skórze.
A co z działaniem? Bo to przecież najważniejsza kwestia. Skóra jest po nim baaardzo przyjemna w dotyku, śliska i gładka. Aż chce się dotykać ;) Już po paru użyciach czuć różnicę, a przy dłuższym stosowaniu efekty się utrwalają i pogłębiają (chociaż wiadomo, nie czuć już potem tak wielkiej różnicy jak na początku) Dobrze działa przez cały dzień (lub noc), skóra nie prosi się o następną porcję już parę godz po użyciu.
Lubię kosmetyki z pompką, chociaż niestety pod koniec ich użytkowanie nie jest tak fajne jak na początku. Ale i tak łatwiej wydobyć ich końcówkę (wystarczy trzymać opakowanie do góry dnem) niż w przypadku tubek.
Ja z pewnością kupię ten kosmetyk ponownie. Ma dobry skład, jest tani, jest przyjemny w użytkowaniu. Moja skóra go uwielbia, nos też nie narzeka. Jestem tylko ciekawa jak sprawdzi się w upalne dni, połowę zużyłam jesienią tamtego roku, drugą wiosną tego roku (z minusowymi temperaturami:P) skończyłam na początku Maja (ale wtedy też nie było za gorąco)
Bo dobry balsam na upalne dni to dopiero jest wyzwanie.
----
O czym chcecie poczytać następnym razem?
a) maska L'orient- 7 olejów
b)szampon Timotei z miodem
c)szampon aloesowy Canary Aloe
d)masło do ciała Ziaja Sopot Spa
miałam taki w różowym opakowaniu nie pamietam jaki to był zapach, ale balsam miał bardzo lekką konsystencję i nawilzał doraznie bez szalu :)i mozna dostac je w rossmanie :)
OdpowiedzUsuńPewnie o różany chodzi, ja go też lubię. Może po prostu moja skóra ma mniejsze potrzeby :)
UsuńJa nawet w Biedronce go nie widziałam, a szkoda ;c
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam, jest tylko raz na wieki przy okazji gazetek kosmetycznych.
UsuńA tej wersji ogólnodostępnej coś nie widziałam, pewnie będzie w super pharm i niektórych Naturach ( a Natury są bardzo wybrakowane od jakiegoś czasu)
musi pachniec niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie to moim zdaniem nie, ale ładnie ;)
UsuńJest mocznik- jest moc;) niestety u mnie go nie spotkałam:(
OdpowiedzUsuńEveline mnie jakoś nie przekonuje, zwłaszcza że obiecują cuda na kiju w opisach produktów ;)
OdpowiedzUsuńJa w sumie obietnic producenta nie czytam przy zakupie, patrzę tylko na skład i relację zawartość/cena.
UsuńCzytając te cudowne obietnice to chyba nigdy bym nic nie kupiła.
Duży plus za samą pompkę!:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię balsamy z pompką, a jeszcze lepsze są w opakowaniu airless, niestety dopiero raz taki spotkałam.
Usuńa wiesz jeszcze nie widzia łam go, muszę się rozglądnąć
OdpowiedzUsuńja na razie jestem wierna balsamowi z Neutrogeny :) niestety, wydobywanie go pod koniec to również koszmar...
OdpowiedzUsuń