Obserwatorzy

sobota, 28 września 2013

Pachnąca sobota cz.1 - woski YC- November Rain

   November Rain


Deszczowy jesienny dzień wzbudza wiele emocji, tak jak robi to ten zapach.
Zmysłowy i nastrojowy z głębokimi wodnistymi nutami. To orzeźwiające połączenie nut liści, ciepłego bursztynu oraz świeżego powietrza po deszczu. Aromat ten doskonale umili chwile spędzone w domu, gdy za oknem pogoda nie sprzyja długim spacerom.

źródło:zapachdomu.pl

A rainy fall day stirs up many emotions, as does this intoxicating, masculine, and moody fragrance with deep watery notes. In it, you'll discover the quiet interlude of the season reflected in an airy, refreshing mix of watery leaf notes, warm amber and crisp, brisk air. All perfectly suited for cozying up inside and watching the rain from your window. 

źródło :yankeecandle.com

(chciałam przetłumaczyć, ale wyszło nieco grafomańsko, więc to skasowałam, mam problemy z tłumaczeniami ang-pol, ponieważ zawsze staram się rozumieć coś w obcym języku bez tłumaczenia tego na ojczysty)

Parę słów ode mnie.

Wosk November Rain od razu wpadł mi w oko podczas oglądania jesiennych nowości. Nazwa i naklejka na opakowaniu trochę zniechęcają, w końcu mało kto lubi myśleć o zimnej, wietrznej i deszczowej pogodzie i stwarzać taki nastrój w swoich czterech śnianach. 
Osobiście wolę akcesoria i zapachy, dzięki którym mogę udawać, że szarej jesieni wcale nie ma. Dlatego nie znajdziecie u mnie kuchennym podkładek we wzór jesiennych liści i tym podobnych rzeczy.  
Drugim skojarzeniem z nazwą wosku był utwór Guns'n'Roses- November Rain (a teraz mały hit, ostatnio usłyszałam tę nazwę przekręconą na.... Gino Rossi :D)
Czemu tak naprawdę zawdzięczamy nazwę wosku to wie tylko jest twórca.

Do zakupu zachęcił mnie także kolor wosku, ciemne woski YC kojarzą mi się z moimi ulubieńcami tj. Turquise Sky czy Midsummer's Night. Podczas powąchania wosku w sklepie niewiele niestety poczułam(sklep jest tak przepełniony różnymi aromatami, że miesza się w nosie), ale jako że nie był odrażający, a ceny wosków zachęcają postanowiłam go kupić.







No to łamiemy i testujemy ;)
Pierwsze wrażenia po zerwaniu folii? Halo! Przecież to pachnie jak Turquise Sky, kuszą nowościami, a człowiek ma prawie to samo co wcześniej. Odłamałam połowę (na zdjęciu jest mniej, bo zwykle wrzucam kawałek, żeby szybko poczuć zapach i się nie niecierpliwić, a potem dorzucam resztę połówki) Zapach był dość słaby (może dlatego, że użyty w dużym pomieszczeniu) i powoli zaczynałam czuć się rozczarowana. Po ponownym rozgrzaniu tego samego wosku w końcu zaczynałam czuć coś więcej- głównie wilgoć, głęboką i konkretną. Czułam się jak w świeżo malowanym pokoju. Dodatkowo można było poczuć mieszankę słodkich damskich perfum i cięższych, piżmowych perfum męskich. Tylko gdzie tu ten listopadowy deszcz? Ja bardziej nazwałabym to deszczem sierpniowym lub wrześniowym. 








Wczoraj wrzuciłam do kominka drugą połówkę w wosku i nieco się zaskoczyłam. Zapach dużo bardziej intensywny. Zdecydowanie bardziej męski (i tutaj zgodzę się z opisem na stronie yc), intensywny, mniej słodki, ale nadal wyraźnie wilgotny(?) Po dokładniejszym zwąchaniu czuję zapach palącego się ogniska. 


I teraz bądź tu człowieku mądry. Czy te woski są niedokładnie zmieszane? Czy to zależy od kominka w jakim się je spala (ten ma bardziej płaskie dno i do tego cieńsze)
Podobno tak właśnie zaleca się je palić- w całości, ale ja wolę raz użyć tego, raz tamtego i mieć jakąś odmianę i stąd wolę na jeden raz używać maks. połowę.


 A wy jak byście opisały zapach tej tarty?

Gdzie za ile i dla kogo?
cena: 7 zł
dostępność: bez problemu do zdobycia w sklepach internetowych w Polsce, ja swój kupiłam w sklepie stacjonarnym Zapach Domu
do jakich pomieszczeń: sypialnia, łazienka, salon (ale raczej do wieczornego relaksu, w ciągu dnia może nieco rozpraszać)
komu się spodoba: miłośnikom męskich perfum, wielbicielom wosków Turquise Sky lub Midsummer;s Night

Czy kupię ponownie? Tak. 

piątek, 27 września 2013

Zakupy wrześniowe cz.1- The Body Shop oraz Bath&Body Works


Miałam w planach odżywkę bananową już od jakiegoś czasu, więc kupiłam. A szampon był gratis.
Do tego wzięłam brzoskwiniowy żel pod prysznic (to mój pierwszy żel tej marki)


Do tego dwa masła do ciała, które pachną tak, że chce się je zjeść:
-chocomania- była na mojej liście zachcianek już dawno, mam to masło po raz pierwszy (oby tylko nie zostawiało śladów na ubraniach jak to robiło masło farmona sweet secret)
-masło brzoskwiniowe- mam je po raz drugi i na pewno nie ostatni


W bbw kupiłam żele pod prysznic- ukochany moonlight path, żel o zapachu słodkiego groszku (zapach znany, bo miałam takie mleczko) i coś orzeźwiającego na poranki- żel cytrusowy.


Masła&mleczko do ciała.
Midnight pomergranate ma moje ulubione nuty bazowe- wanilię, drzewo sandałowe, paczulę, piżmo- nic dziwnego, że mi się spodobał.
Beatiful Day to lekki owocowo-kwiatowy zapach (ale nie za słodki)

Na serię Aromatherapy obowiązywała promocja co 3 rzecz za grosz.


Niestety nie było olejku w zielonej butelce (m.in z eukaliptusem) Wzięłam więc olejek lawendowo-rumiankowy (po raz 2 ), olejek lawendowo-waniliowy. A, że na serię aromatherapy także była promocja 3 rzecz za grosz to dobrałam balsam do ciała.
Lubię zapach lawendy i wanilii, więc wyczuwam osobisty hit :)


I na koniec żele antybakteryjne.

środa, 25 września 2013

Czy są jakieś plusy jesienii? Tak! Nowe sezony seriali ;)

Nie przepadam za filmami kinowymi, seriale to zupełnie inna bajka. Chyba po prostu lubię dłuższe historie i 'znane' twarze.
Do jakiś premier sezonów odliczam czas?
1) Grey's Anatomy / Chirurdzy - premiera 26.09.

O serialu słyszałam już wieki temu, ale na początku wydawał mi się czymś niewartym uwagi, bo serial o szpitalu, przecież musi być bardzo nudny. Dopiero koleżanka-serialoholiczka mnie do niego zachęciła. Pomyślałam, co szkodzi spróbować i wciągnęłam się. Było co oglądać, bo do nadrobienia miałam 7 sezonów. Fajnie się tak 'hurtowo' oglądało. Ale tym bardziej bolesne były przerwy między odcinkami w 8 i 9 sezonie.
Podobno to ostatni sezon, chociaż ostatnio coraz głośniej o sezonie 11. O ile serial nie straci na jakości to jestem jak najbardziej za 11 sezonem.

2)Revenge/Zemsta -29.09.


Sam tytuł zachęca(przynajmniej mnie) . Zaczęłam oglądać w Czerwcu tego roku i obejrzałam wszystkie dostępne sezony- czyli dwa. Drugi podobał mi się mniej od pierwszego, ale liczę na poprawę.
Przy okazji miałam okazję zobaczyć Hamptons- chyba poniosła mnie wyobraźnia swego czasu, bo to zwykłe, albo nawet brzydkie plaże.

3)Hart od Dixie - 07.10.


Zaczęłam oglądać jakoś w Maju tego roku. Serial o pani doktor, ale medycyny w nim niewiele. Dla odmiany po Nowym Jorku i wszelkich miastach, które nigdy nie śpią mamy tutaj małe miasteczko Bluebell.
Serial jest dość lekki i  przyjemny w odbiorze, ale jednocześnie na pewno nie jest nudny.
I nie wiem jak wy, ale nie lubię Wayne'a, 100 razy wolę Georga. Według wizażu jestem w sporej mniejszośći.

4) The Carrie Diares 25.10.


Mam nawet książkę o tym tytule, ale przeczytałam tylko kawałek (seks w wielkim mieście także mnie nie zachwycił, co innego np. 5 aleja)
Trochę bałam się tego serialu, jeśli tak można powiedzieć. Jakoś nieufna jestem jeśli chodzi o prequele i sequele. Bałam się, że będzie to jakaś zapchajdziura bazują na popularności SATC. Obawy nieuzasadnione na szczęście.
I nie przeszkadza mi to, że to serial o nastolatce. Może jestem na innym etapie życia i jestem inna, ale fajnie jest sobie przypomnieć jak miało się naście lat i marzyło o wielkim świecie ;)

5)New Girl- Jess i chłopaki 17.09.


Akurat skończyłam dwa poprzednie sezony i zaczął się trzeci. Miła odmiana od seriali z toną tajemnic i zagadek(lub takich, gdzie wszyscy są piękni, nic nie robią a mają fortuny). Prosta opowieść o czwórce współlokatorów. 

--
A wy na jakie premiery czekacie?

Czy interesują was kolejne posty o serialach?

czwartek, 19 września 2013

Zużycia lipcowe - część II- sporo produktów


16.Babylove, szampon rumiankowy- nie myślałam, że uda mi się znaleźć odpowiadający mi szampon z łagodnymi detergentami, a tu niespodzianka.
Jest łagodny, włosy po jego użyciu są niesamowicie miękkie. Dobrze włosy domywa (a tutaj miałam pewne obawy)
17.KrynickieSpa, kąpiel borowinowa- zapach bardzo średni- ok, to mogłabym przeżyć przy dobrym działaniu, ale nie czułam się po kąpieli z jego dodatkiem jakoś specjalnie odprężona, moja skóra też nie odczuła róznicy.
18.Isana, płyn do kąpieli migdał i proteiny mleczne- zapach inny niż w np. migdałowym żelu Balea, przypomina bardziej migdałowe mydło w kostce. Mnie przypadł do gustu. Nie zauważyłam przesuszenia skóry. Dość rzadki, ale niedrogi (szczególnie kupiony w promocji), więc i tak się opłaca.
19.Bielenda, hawajska sól do kąpieli-  czułam się jak w egzotycznym spa. Skóra po kąpieli przyjemna w dotyku. 
20.SauBar, jagodowy żel pod prysznic-  czyli trochę zabawy pod prysznicem. Ma mocny, intensywny kolor. Wyglądamy jak pomalowani farbą. Łagodny dla skóry. Taki bajer dla dużych dzieci ;)

 


21.Organique, maska anti-age- troszkę się wahałam, bo 49 zł za tak małą maskę to trochę średnia oferta. Ale warto, naprawdę warto. Jest bardzo treściwa i na jeden raz wystarczy jej niewiele (mówię to ja, 'zjadacz' masek) Włosy są wygładzone (łącznie z odstającymi zwykle na każdą stronę baby hair), miłe w dotyku, nie przeciążone nadmiernie, nie są zbite w strąki; łatwo się spłukuje.. Używana regularnie może sporo poprawić kondycję włosów. Polecam dłuższe jej potrzymanie, bo szkoda takiego produktu nakładać na minutę.
Dziękuje extension-beauty za jej polecenie :)
22.Sensations, maska do włosównieco rzadka, ale skoro kosztowała ok. 2 euro to mogę jej to wybaczyć. Działa szybko, nawet nałożona na 2 min pomaga. Chociaż oczywiście dłuższe trzymanie dodatkowo poprawia efekt. Bogata w różne roślinne ekstrakty. Pięknie pachnie.Włosy po niej są śliskie i błyszczące.
Idealna do częstego stosowania. Łatwo się spłukuje. Moim zdaniem sprawdzi się u osób z cienkimi włosami. Do włosów mocno zniszczonych będzie raczej za słaba.
23.Babydream fur mama, balsam do kąpieli- kosmetyk-orkiestra- idealny do mycia twarzy, ciała, pędzli. Podobno do włosów też, ale do dzisiaj nie wypróbowałam.
24. h&m, maseczka do twarzy blemish mud- maseczka ratunkowa po użyciu niewłaściwego podkładu/kremu, szybko i skutecznie oczyszcza zanieczyszczone pory, nie przesusza. Trzeba jednak koniecznie pilnować, żeby nie wyschnęła na wiór, bo wtedy może ściągnąć.
25. Micer, maseczka aktywnie łagodząca- nie wiem czy łagodzi; ale na pewno pomaga w utrzymaniu nawilżonej skóry

26. Radox, vapour therapy- rozczarowanie na całej linii. Nieładny zapach, działanie żadne.

27.Ava, bio rokitnik- samo działanie kremu było dobre, ale coś mnie ciągle zniechęcało do jego używania- może to zapach (żaden brzydki, ale też nie zachwycający) może coś innego- nie wiem.

28.zróbsobiekrem, olejek z róży- jeden z najlepszych olejków dla mojej skóry. Jest olejem schnącym, więc spokojnie można go użyć rano pod krem. Do włosów (szczególnie końcówek) także polecam.
Sama zużyję jeszcze niejedną buteleczkę.

29.  Yves Rocher, lawendowy krem do stóp- najlepszy znany mi krem do stóp, zmiękcza, nawilża, pomaga zlikwidować problem popękanej skóry pięt. Do tego zapach- idealny na wieczór, odprężający.

30. Kneipp, tabletki do kąpieli- sama już nie wiem co o nim sądzić. Pachna ładnie, dobrze działają na skórę. W czym problem? żeby zapach był dla mnie odpowiednio intensywny musiałabym wrzucić chyba ze 4, czyli kąpiel zrobiłaby się droga. A, że mam sporo olejków, soli i olejków eterycznych to wolę sobie zrobić własną bardziej intensywną zapachowo mieszankę.



31.GreenPharmacy, masło do ciała róża piżmowa i zielona herbata- jedno z odkryć roku. Niedrogie, łatwo dostępne. Posiada wygodne opakowanie umożliwiające bezproblemowe zużycie całej zawartości.
Konsystencja ptasiego mleczka. Łatwo się rozmarowuje, szybko wchłania.  Pozostawia skórę ładnie pachnącą, nawilżoną, gładką. Dobry i na suche dni i na wilgotne. Nie ma żadnego uczucia klejenia się.
Piękny zapach- różany, ale orzeźwiający (żadne tam róże ala woda różana za 2 zł z kiosku:) Wydajność- średnia z plusem.
Chyba nie tylko ja go doceniłam, bo jest problem z dostępnościa ;)

32.Clinique, krem moisture surge-   Clinique miło mnie zaskoczył. Krem lekki, niekomodogenny (a wcale nie łatwo taki kupić) Przyjemna, żelowo-kremowa konsystencja w ładnym kolorze (fajna odmiana od białych kremów) Szybko się wchłania, nie trzeba długo odczekiwać pomiędzy nim a podkładem.
Pomaga zachować wilgoć w skórze. Polecam stosować na wilgotną skórę, to poprawia jego działanie.
*na zdjęciu pełny słoiczek- następne opakowanie, bo pusty gdzieś mi zaginął

33.zrobsobiekrem, hydrolat rumiankowy- nr 2 wsród znanych mi hydrolatów (nr 1 to różany) Nawilżający, łagodzący; idealny do glinek- dzięki niemu glinki mniej ściągają skórę.

historia:

Zdecydowanie kupię ponownie (-lub kupiłabym, gdyby jeszcze był dostęny, czyli wielcy ulubieńcy, do których wracam regularnie)

Kupię ponownie

Nie wiem czy kupię ponownie (brak zastrzeżeń, ale też brak wielkich zachwytów)

Nie kupię ponownie

Zdecydowanie nie kupię ponownie  (czyli produkty, które zaszkodziły mojej skórze)  




poniedziałek, 16 września 2013

Zakupy sierpniowe- podsumowanie- Organique, Bodybell, Hebe

W końcu moje zakupy nie mieszczą się na 20 zdjęciach, a na 7. Zawsze to jakiś postęp:P

Organique:

Żel okazał się strzałem w dziesiątkę. Używam go codziennie rano.

Rossman:

Rossman&sephora:


W końcu kupiłam wymarzone kropelki brązujące Collistar.

Natura:


I jak tu się oprzeć zapachom produktów sweet secret :)

Hebe:
zdjęcie gdzieś wcięło...
Kupiłam masło green pharmacy miód&roibos i kilka produktów w saszetkach.

Superpharm:
Bodybell:
Corte Ingles:

I jeszcze kilka z końca Lipca:



sobota, 7 września 2013

Zużycia lipcowe cz I

Jak zwykle rychło w czas ;)


1. Sephora, płyn do kąpieli toffee-gęsty płyn o świetnym, mocno słodkim zapachu. Aż nie chce się wychodzić z wanny. Zapach jest intensywny i długotrwały. Minusem jest cena- 39 zł, ale wolę zainwestować w taki płyn niż w płyn Luksja, który trzeba co chwilę dolewać, by czuć zapach.
2.Sephora, płyn do kąpieli Cotton flower- zapach mniej trwały niż w przypadku płynu Toffee, także niestety mniej nasycony, przez co trzeba wlać go więcej i jest mniej wydajny. Ale jestem tak oczarowana tym pudrowym zapachem, że i tak kupię ponownie. 
3.  Balea, żel pod prysznic migdał i wiśnia-  jak to mogła być edycja limitowana?! Na szczęście mam zapas. Zapas tego żelu chyba mi się nie znudzi.
4.Depharma, maska kompres 4d- chyba nie przekonam się do maseczek w płatkach i zostanę przy tych kremowych. 
Ta maska to takie niby coś, a jednak nic- ani ładnego zapachu ani za specjalnego działania.Może trochę pomaga zatrzymać wilgoć w skórze, ale taki sam efekt osiągnę żelem hialuronowym i wyjdzie mi to o wiele taniej. A za 6,99 wolę kupić zestaw dobrych maseczek jak np.dermika alabaster plus maseczka karotenowa avy.
5. Balea, maseczka miód i migdały- oceniam na plus, fajnie zmiękczyła i wygładziła skórę. Przyjemny zapach.





6.7. Woda termalna uriage- z toników nie rezygnuję, bo taka woda to dla mojej skóry za mało. Ale stosuje od czasu do czasu np do zwilżania glinki, zwilżania skóry przed nałożeniem maseczki. Pomagała mi też w trakcie ćwiczeń w upalne dni- dawała odrobinę ulg i pozwoliła wytrwać.
Cenie sobie jej atomizer- spryskuje skórę lekko i równomiernie, pewnego razu kupiłam wodę iwostin(zamiast mgiełki miałam wręcz prysznic) i jeszcze bardziej doceniłam Uriage.
8.Balea, żel pod prysznic czekolada i figa
9.Alterra, odżywka pszenica i morela mało która proteinowa odżywka się u mnie sprawdza, ta jest szczęśliwym wyjątkiem.
10.Cien, odżywka do włosów-   szukałam zastępcy Isany babassu. Szukałam więc czegoś co ma m.in. dużo gliceryny- kupiłam tę odżywkę, odżywkę Alverde z amarantusem i pojedynek wygrała ta druga.
A co sądzić o tej? Naprawdę sama nie wiem, bo u mnie działała różnie ( i to w połączeniu z tym samym szamponem) Na początku nie do końca mi odpowiadała, potem coraz bardziej.




11. GlissKur, odżywka marrakesh oil&cocount-  moim zdaniem najlepsza odżywka z firmy GlissKur. Nie jestem wielką fanką tej firmy, ale czasem szukam czegoś proteinowo-silikonowego. A nie są to łatwe poszukiwania, bo trzeba znaleźć coś co nie robi sianka od nadmiaru protein, ani nie obciąża za bardzo włosów przez nadmiar silikonów. I udało się. Włosy są śliskie, wygładzone. To dobry wybór jeśli chcemy upiąć włosy na wiele godzin (będą dobrze zabezpieczone przed uszkodzeniami)
Dodatkowo bardzo ładnie pachnie.
12.Original Source, żel pod prysznic lemon&tea tree- zużyłam już dobrych parę opakowań tego żelu. Idealny zapach na poranek. Plus za zawartość naturalnych olejków eterycznych.
13.Maybelline, illegal lenght- czemu kupiłam? zachęciła mnie nazwa. To najlepiej wydłużający ze znanych mi tuszy. Mocno wydłuża, mało pogrubia- a tego właśnie szukam w tuszach.
14.Eveline, art scenic tusz do brwi - wybawienie dla moich brwi. W końcu mogę i umiem je pomalować. Wszelkie paletki i kredki wyrządzały mi tylko krzywdę- efekt był zbyt mocny i przerysowany. Zbyt wyraźne i ciemne brwi nie pasują do mojego typu urody.
Ta formuła tuszu ze szczoteczką jest dla mnie idealna.  
 15.Rimmel, podkład w musie March Perfection-  kiedyś był to mój ulubiony podkład. Został wycofany. Mocno nie rozpaczam, bo moja skóra nieco się zmieniła i bardziej odpowiadają jej teraz inne produkty.

historia:

Zdecydowanie kupię ponownie (-lub kupiłabym, gdyby jeszcze był dostęny, czyli wielcy ulubieńcy, do których wracam regularnie)

Kupię ponownie

Nie wiem czy kupię ponownie (brak zastrzeżeń, ale też brak wielkich zachwytów)

Nie kupię ponownie

Zdecydowanie nie kupię ponownie  (czyli produkty, które zaszkodziły mojej skórze)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...